SPA

Robaczki Kochane 🙂

W Ameliówce zostało już niewiele miejsc noclegowych, tak więc zapraszam do robienia rezerwacji. Niezdecydowanym zdradzę, iż w hotelu znajduje się mini spa, z którego będziecie mogli bezpłatnie korzystać. 🙂

Lista uczestników zlotu

lp nick ćwiczenia próba sportowa wpłata
1. Fiveopac tak nie zapł
2. majkel Nie Nie zapł
3. ciupas tak tak zapł
4. Karolina Nie Nie zapł
5. Agga7775 tak Nie zapł
6. Dżunior Nie tak zapł
7. Briana Nie Nie zapł
8. Brożyn Nie tak zapł
9. jarek_ku tak tak zapł
10. Dizajer tak tak zapł
11. PiotrekR tak tak zapł
12. PanKolczyk tak tak zapł
13. RS tak tak zapł
14. Ortalion tak tak zapł
15. Mazda Polska Nie Nie zapł
16. funky Nie tak zapł
17. Marcin30 tak Nie zapł
18. Arturro Nie tak zapł
19. marthen tak tak zapł
20. matpilch tak tak zapł
21. denis1980 tak tak zapł
22. Misza Nie tak zapł
23. kub tak tak zapł
24. zolt tak tak zapł
25. AGENt tak tak zapł
26. himber Nie tak zapł
27. Szynio tak tak zapł
28. BORO tak tak zapł
29. Mayk (Mayak) Nie tak zapł
30. anrasz Nie tak zapł
31. Hantkus Nie tak zapł
32. Rockatansky Nie tak zapł
33. Śluba vel Dr.KoKoN Nie tak zapł
34. Agi tak Nie zapł
35. Lukasz Nie Nie zapł
36. Jaro Nie tak zapł
37. arjot tak tak zapł
38. mkube Nie tak zapł
39. Kim Son San Nie tak zapł
40. Leszczu Nie tak zapł
41. rogI Nie tak zapł
42. Smock Nie tak zapł
43. sleven & velocity Nie tak zapł
44. lasic Nie tak zapł
45. demol Nie tak zapł
46. maciekz tak tak zapł
47. spadger tak tak zapł
48. majk Nie tak zapł
49. oliwier Nie tak zapł
50. Marcin Zzzz… tak tak zapł
51. Don Corleone tak tak zapł
52. cezary Nie tak zapł
53. doxyll Nie tak zapł
54. Alan tak tak zapł
55. Adam_B Nie tak
56. DEXTER Nie tak zapł
57. Prex Nie tak zapł
58. chbr tak tak zapł
59. Opos Nie Nie zapł
60. Tomek P Nie tak zapł
61. arturo_ga Nie tak zapł
62. sek Nie Nie zapł
63. konrad stajer Nie Nie zapł
64. Rafipotrafi tak tak zapł
65. wiktoch tak tak zapł
66. skyluker tak tak zapł
67. LeszekMX5 Nie Nie zapł
68. JanuszMx5 Nie Nie zapł
69. Tymon Nie Nie zapł
70. R3D tak tak zapł
71. przemek_w Nie tak zapł
72. piotr k. Nie Nie zapł
73. Kurak Nie tak zapł
74. Aro Nie tak zapł
75. lassana Nie tak zapł
76. Qbatron Nie tak zapł
77. Jarek Nie Nie zapł
78. zajcol Nie tak zapł
79. Jumpman Nie tak zapł
80. Wojtek JDM Nie Nie zapł
81. matusz Nie tak zapł
82. arturo_tiburon Nie tak zapł
83. mgteam Nie tak zapł
84. bartelec Nie Nie zapł
85. kulkas Nie Nie zapł
86. fifomaniak Nie tak zapł
87. Kinio Nie tak zapł
88. skoczek Nie Nie zapł
89. Blackman1981 Nie Nie zapł
90. Chrism Nie tak zapł
91. joanna.2012 Nie tak zapł
92. profilone Nie Nie zapł
93. diegorx Nie tak zapł
94. oktis Nie tak zapł
95. pmcomp Nie Nie
96. JerryO Nie tak zapł
97. Pokem Nie tak zapł
98. szefo86 Nie tak zapł
99. Ignacy Nie tak zapł
100. nell8 Nie NIe zapł
101. jmk Nie tak zapł
102. Chwiał Nie tak zapł
103. Dziaja Nie Nie
104. GGAS Nie tak zapł
105. marroz Nie tak zapł
106. pantier Nie Nie zapł
107. 100kilo Nie tak zapł
108. Luki Nie tak zapł
109. gunio Nie tak zapł
110. Yoozef Nie Nie zapł
111. Dziadek Nie tak zapł
112. Groszkonen Nie tak zapł
113. Myszon Nie Nie
114. lukigondi Nie Nie zapł
115. lech_b Nie tak zapł
116. pan_miko Nie tak zapł
117. Mac Nie tak zapł
118. marcinmaciek Nie Nie zapł
119. novy Nie tak zapł
120. mcj Nie tak zapł
121. gumis35 Nie tak zapł
122. michal78 Nie Nie zapł
123. kwasiu Nie tak zapł
124. max.sugar Nie tak zapł
125. zbych Nie Nie zapł
126. kociol Nie tak zapł
127. irekkurczak Nie Nie zapł
128. Ruff Nie tak zapł
129. RKX Nie Nie zapł
130. OldTomFrost Nie tak zapł
131. jotes131 Nie tak zapł
132. Jojo Nie tak zapł
133. sliwa Nie Nie zapł
134. Piotrek_2 Nie Nie zapł
135. Hades Nie Nie zapł
136. do[man] Nie Nie zapł
137. Rafal_W Nie Nie zapł
138. Greg99 Nie Nie zapł
139. pupetto Nie Nie zapł
140. girasole Nie Nie zapł
141. Lilu Nie Nie zapł
142. Kidman Nie Nie zapł
143. marqs Nie Nie zapł
144. tmx89 Nie Nie zapł
145. J Nie nie zapł

III Zlot Sudecki by HellaFlush & Harryy

 

Czemu to nasze Mazowsze jest takie płaskie? Czemu, żeby pognać trochę po górkach, po wąskich dróżkach, po ciasnych zakrętach, trzeba zasuwać pińcet kilometrów przez pola, łąki, deszcze, A2, Wrocławie? Czemu Hella&Harry mają wątpliwości, czy organizować takie akcje? Czemu tylko raz do roku?

Siedząc w środku zimy, na środku płaskiego jak stół bilardowy Mazowsza, szczególnie doceniam te chwile pałętania się po drogach naszych południowych sąsiadów, spędzone za kierownicą Mazdy w październiku 2012 roku. I nie tylko pałętania się. Tutaj dygresja. Uważam się za trochę poszkodowanego w punktacji końcowej, w zadaniu numer 8…

Uważam, że punktacja w tym zadaniu powinna być bardziej rozstrzelona, to znaczy zdecydowanie premiować pierwsze 5 miejsc, a nie tylko schodzić co jeden punkt. Nic dziwnego, że tak uważam. W tej jednej akurat konkurencji – byłem pierwszy. 😉 Poza tym – perfekt. Jak rok wcześniej – miejscówki specjalinki, trasa przemalownicza, kolory jesieni i pogoda dopisały 100%. No i atmosfera. ALe to akurat nie dziwi w tym towarzystwie. Prawda? I to piszę ja – osobnik jakoś nieszczególnie udzielający się na codzień w spotach. Sudeckie trasy powinny być publikowane w Lonely Planet. Albo MX Planet. (Czy ktoś o tym pomyślał?) Żeby nie było

Przejazd zwycięzcy 🙂 Na koniec parę konkretnych słów o miejscówkach. Pierwszą noc spędziliśmy w Międzygórzu. My akurat dotarliśmy jako ostatni, a i wujek Gugiel trochę nam nie pomógł. Rano powitał nas piękny widok na góry i zaparkowane Mazdy. I traktor 🙂 Miejscówka w Zieleńcu, cóż… Była… L… wait for it… egendary… Trzeba przyznać, że tak poza sezonem, to Zieleniec centrum rozrywki nie jest. Chyba że my tam się zjawiamy….Całość wątku wspominkowego

 

Bułgaria Drift 2012 – część 3 (Albania, Czarnogóra, BiH, powrót do Polski)

Dzień 10 (lub coś koło tego)
Granicę Macedonia – Albania przekraczamy bez większych problemów. Bagażników nikt nie trzepał, w paszporty też za dokładnie nikt nam nie zaglądał…
Załączamy pierwsze zrobione po albańskiej stronie zdjęcie:
P1060556

Zdjęcie dość tendencyjne. Pierwsze 15 min podróży po nowym kraju przebiegało całkiem spokojnie. Nic nie budziło naszych podejrzeń.
Droga – całkiem niezła.

P1060561

Domy się budują:

P1060567

Warto tutaj wspomnieć, że Albańczycy mają dość ciekawy sposób stawiania domów. Najpierw powstają 4 słupy, na słupach umieszczany jest dach, potem – jeśli czas i finanse pozwolą, powstała przestrzeń jest wypełniana cegłami.
Dominujące kolory elewacji:
-wsciekły róź
-szalona ultramaryna
-stonowana biel
Minęliśmy co prawda kilka przydomowych bunkrów, ale póki droga jest, a stacje benzynowe są całkiem zadbane (a nawet posiadają więcej niż jeden dystrybutor) nic nie mąci naszego szczęścia.
P1060570
Powoli zaczyna nas zastanawiać, dlaczego wszytkie (no dobrze, jakieś 96%) mijanych samochodów to Mercedesy. I nie chodzi tu wcale o samochody dostawcze…
P1060573
Później dowiadujemy się, że powodów jest kilka.
Po pierwsze, każdy Albańczyk posiada „rodzinę” w Wielkiej Brytanii (tudzież Niemczech lub Danii) co pozwala mu/jej takowe auto „sprowadzić”. Koniecznie klasy średniej lub wyższej 😉 Warto też dodać, że nikt nie widzi konieczności zmiany tablic czy przełożenia kierownicy.
Po drugie, metodą prób i błędów dowiedziono, że tylko mercedesy są w stanie wytrzymać szlaki komunikacyjne na terenie całego kraju (jak się okazało, asfalt znajduje się tylko na wybrzeżu, przy granicy, fragmentami w górach i podobno w okolicach stolicy – podkreślam – podobno).
Powód trzeci, natury psychologicznej: „Mercedes to przedziwny symbol albańskiego dostatku i hierarchii społecznej (nie masz merca jesteś niczym!)” cytujemy za corazdalej.com. Trudno się temu dziwić, przed 1991 r. – żadna osoba prywatna nie mogła posiadać samochodu!
Jedziemy dalej, ta jedną jedyną drogą, na której powoli zanika asfalt a zastępuje go biały tłuczeń i dziury. Ogólnie nie jest wesoło, ale cieszymy się, że żadna ekipa nie ma obniżonego zawieszenia.
Przez jakieś 30 km bezskutecznie wypatrujemy drogowskazów. Nie stwierdzono ani jednego.
Nasz (jedyna) droga zaprowadziła nas w końcu do miasteczka Peshkopi, w którym wzbudziliśmy ogólne zainteresowanie i radość, nie tyle naszym wyglądem co bezradnością (tak, tak, na albańskie drogi to tylko Mercedes).
P1060574
Podziwiamy okolicę…
P1060575
…omijamy przeszkody…
P1060577
…koniec końców budzimy litość patrolu policji, który pokazuje nam jak z tej cud osady wyjechać i gdzie skręcić.
P1060592
Żegnamy miejski asfalt …
P1060593
…i witamy się z typowymi drogami krajowymi:
P1060606
Na szybko konsultujemy trasę (drogowskazów jak nie było tak nie ma) i jedziemy dalej.
P1060605
Albania to prawie w całości góry. Niestety nie było nam dane podziwiać ich w pełnej okazałość. Po raz kolejny wszystko zasnuł dym z płonących bałkańskich lasów…
P1060595
Po kilku ładnych (ooooj bardzo ładnych) godzinach jazdy docieramy do miasta Burrel w centrum kraju.
P1060609
Nie znamy ani albańskiego ani włoskiego ale los nam sprzyja. W tym dwunastotysięcznym miasteczku znajdujemy młodego tambylca mówiącego po angielsku (oczywiście chce wyjechać do rodziny, do Anglii). Dzięki jego nieocenionej pomocy udaje nam się kupić hamburgery w budce z napisem „Hamburger” w której nie dość, że nie widać żadnego jedzenia to jeszcze pani zdaję się nie rozumieć znaczenia słowa „hamburger”. Po przeliczeniu (albańskie ciurliki mają trochę więcej zer) okazuje się, że nasz prowizoryczny obiad kosztował 80gr.
hamburger_miata

Z błogosławieństwem naszego nowego znajomego i życzeniami przeżycia ruszamy dalej. Kilka kolejnych godzin zajmuje nam przebicie się przez góry. Z ulgą witamy się z nadmorskim asfaltem i już późną nocą meldujemy się w hotelu. Tutaj w grę wchodził tylko albański (żadnen tam włoski, angielski, rosyjski, niemiecki, francuski). Dostajemy dokładnie takie pokoje i tyle ile chcemy dzięki dzięki komunikacji z wykorzystaniem piktogramów. W nocy z miasta dobiegają piski opon. Czyżby to  jakaś zbłąkana miata szukał sklepu nocnego z proszkiem do prania?

P1060610

Dzień 11
Dziarsko ruszamy w stronę granicy z Czarnogórą. Jeszcze nie wiemy, że 1,5-godzinne oczekiwanie spędzimy w towarzystwie cygańskich dzieci zostawiających mokre, białe ślady palców na szybach. Wiemy za to, że jedną miatę może by i albańska policja dokładnie przetrzepała, ale zmasowany atak kilku kolejnych wprawia panów w mundurach w osłupienie i  bezradność.
P1060623 P1060624 P1060626

 

Z Albanii zapamiętamy:
Mercedesy i wszechobecne beczki na wodę:
P1060633

równie wszechobecne co prowizoryczne warsztaty/myjnie (lavash):

P1060576

nieobecny asfalt:

P1060607

luźne podejście do bezpieczeństwa na drodze:

P1060616 P1060619

Dzień 11 cd.
 

Czarnogóra

Jak jest nasz radość na widok czystej stacji Lukoil, jakie wspaniałe perspektywy zmycia z miatek albańskiego kurzu! Tylko ceny w euro…
P1060636
Dzięki agencji turystycznej o wdzięcznej nazwie CipaTravel cumujemy w Sveti Stefan w kwaterach z widokiem na zabytkową wysepkę (przekształconą obecnie w pieruńsko drogi  hotel).
P1060640 P1060643 P1060644 P1060649 P1060647
Pełen relaks, kąpiele w kolejnym morzu… Wymiana klocków hamulcowych i inne przyjemności.
Tu w zasadzie możemy zakończyć relację, ponieważ musieliśmy zrezygnować z jeszcze jednego dnia w pięknej Czarnogórze na rzecz wcześniejszego powrotu do Polski. Nie wiemy jak reszta załóg ale my:
Jechaliśmy wzdłuż niesamowitego kanionu rzeki Pivy (a może by tak spływ?) KLIK
P1060667 P1060671

Poznaliśmy bardzo dokładnie przedmieścia Sarajewa (klimat jak w Raszynie, reklam i billboardów tyle samo).

P1060665

Współczuliśmy bośniackim celnikom rezydujących w kontenerach budowlanych.
Przemknęliśmy przez Chorwację.
Na Węgrzech strzeliliśmy sobie ostatnie pamiątkowe zdjęcie:
miata
Podróż uroczyście zakończyliśmy na świetnej myjni pod Sandomierzem i odmeldowaniem się na forum już z okolic Warszawy.

 

Bułgaria Drift 2012 – część 2 (Bułgaria, Macedonia)

Bałczik wieczorową porą przywitał nas niezwykle malowniczym widokiem…  Nie ma to jak wspomnienie minionej epoki, jedyny podświetlany nocą obiekt w mieście (w samym jego centrum, sic!): 6-komorowy silos. 

Mówcie co chcecie, nikt mi nie wmówi, że Bułgaria to raj turystyczny, piękne wybrzeże, kraina róż. To kraj Silosów! Ot co!
No dobrze, nie tak do końca. Wybrzeże jest, plaże też są i to w sumie całkiem nie liche. W czasie pobytu w Bałcziku mogliśmy się o tym przekonać.  Kto chciał, przypiekał ciałka na plaży miejskiej za dnia. Niektórzy udawali się tam w nocy. Dodajmy, że nocne morskie kąpiele zakończyły się krwawo, ale obyło się bez ofiar śmiertelnych.

Dzień 4.
Drugiego dnia w Bułgarii postanowiliśmy zarzucić plażowanie, na rzecz lokalnych atrakcji. Okazało się, że w samym Bałcziku poza silosem znajduje się ogród botaniczny. Dawniej (czyli w latach 30’ u.w.) była to letnia rezydencja królowej Rumunii. Na co warto zwrócić uwagę? Oczywiście na róże, i na ogromną (bo drugą co do wielkości w Europie) kolekcję kaktusów. Nasi zwiadowcy twierdzą, że ogród wygląda cudnie szczególnie w nocy.
Dzień 5.
Kolejnym punktem programu był przylądek Kaliakra. (Urok tego miejsca skutecznie zatarł wspomnienie silosów). Czerwone skały wąskim jęzorem wdzierają się w odmęty, dzielnie broniąc miana najdalej wysuniętej w morze części Bułgarii. Stojąc na Klifie z wielowarstwowego piaskowca wpatrywaliśmy się w błękitną lagunę. A nuż uda się zobaczyć delfiny – butlonosy? Niestety, dane nam było popatrzeć tylko na tłumy wędkarskich łódeczek.
Na samym końcu przylądka natrafiliśmy na symboliczny grób św. Mikołaja. Jak mówi legenda uciekał on przed Turkami w stronę morza, a ziemia się pod nim roztaczała tworząc przylądek Kaliakra. Inne lelegenda głosi, że czerwony kolor skał pochodzi od krwi 40 dziewic, które uciekając przed osmańskim zniewoleniem splotły sobie razem warkocze i wskoczyły do morza rozbijając się o skały. Znaleźliśmy posąg odnoszący się do tej historii.
vanessa_kaliakra
Najbardziej podobała nam się jednak rzeźba łucznika, celującego w stronę morza.
P1060253
Dodajmy że większość turystek czerpała niebywałą przyjemność z fotografowania się z ręką na męskości Pana z Bananem.
P1060237
DSC_0222
Wreszcie nadszedł najbardziej wyczekiwany moment – sesja zdjęciowa na plaży oraz popisowe donuty. Jedni kręcili bączki efektowne, inni efektywne, jeszcze inni postanowili zabrać ze sobą trochę piasku i morskiej wody kierując cały strumień prosto spod kół do wnętrza swojej miaty.
DSC_0975
Sesja nr 2 miała mieć miejsce na bocznej drodze tuż u podnóża stromego morskiego brzegu. Niestety, pracownik małej przystani dość stanowczym i zdecydowanym tonem zwrócił się do nas z uprzejmą prośbą o zmianę miejsca postoju, podając jako powód zatarasowanie jedynej drogi dojazdowej (nie wiemy jak dokładnie po bułgarsku brzmi „wynocha, bo zaraz przyjeżdżają po ryby”).
DSC_1057
Na odchodne (a właściwie odjezdne) zafundowaliśmy naszym miatom zdjęcia wśród traw, już o zmroku.
P1060269
Dzień 6 i 7.
23 Sierpnia to dzień przenosin. Kierunek – Nessebar. Pod drodze zwiedzamy kamienny las (bułg. Побитите камъни – Pobitite kamyni), który tak na prawdę jest pozostałością po wypiętrzonym dnie morskim. No cóż, krajobraz nie był tam zbyt zróżnicowany, ale warto było zboczyć kilka kilometrów z trasy.
DSC_1227
Kamienny las pod Warną

Dalsza trasa wiodła, nie wiedzieć czemu, przez teren obok zamkniętej elektrowni (atomowej?). Miaty poktyły sie solidną warstwą przemysłowego kurzu (oby nie radioaktywnego).
Nessebar, jak przystało na rezerwat architektoniczny, archeologiczny i obiekt z listy światowego dziedzictwa kultury UNESCO wita nas jednym wielkim targowiskiem. Stragany z badziewiem pokrywają każdy centymetr kwadratowy wąskich uliczek i każdy skrawek elewacji zabytkowych domeczków. Z trudem, ale jednak, udaje nam się pokonać przemożną chęć kupienia: korzuchów, olejków i balsamów różanych, plastikowych butów na obcasie, złotych i pseudozłotych łańcuchów każego kalibru, obcisłych T-shirtów, wszelkiej maści toreb od światowych projektantów w niewygórowanej cenie i udajemy się na poszukiwanie noclegu. Instalujemy się ok 30 min od starówki i dopiero późnym wieczorem udajemy się na kolację i zwiedzanie miasta (tak, teraz wreszcie można cokolwiek zobaczyć).
Drugi dzień w Nessebarze przeznaczony jest na szaleństwa w aquaparku. Zrozpaczone miaty zostają na parkingu, a my udajemy się na poszukiwanie autobusu. W efekcie to autobus znajduje nas – lokalny pks zatrzymuje się na widok grupki zdezorientowanych turystów a pan kierowiec zaczyna dopytywać „aquapark? aquapark?”. I po 10 min jesteśmy w Nessebar Aquapark.
Dzień 8 i 9.
25 sierpnia to kolejny dzień krótkich dystansów. Przenosimy się do Sozopolu gdzie cumujemy w pensjonacie (elewacja rodem z folderów reklamowych, wnętrze – z poprzedniej epoki). Sozopol to kolejne miasteczko, które szczyci się zabytkową, czarnomorską architekturą. I po raz kolejny nie bardzo można podziwiać ją za dnia… 26 sierpnia to nasz ostatni dzień na wybrzeżu Bułgarii. Podążając za przewodnikiem stada – Dżuniorem, ruszamy za miasto w poszukiwaniu bezludnej plaży i prawdziwych fal. Udaje się:
P1060321
Pożegnawszy się z Morzem Czarnym ruszamy w głąb lądu…
…zaliczając jedyny w czasie całej podróży deszcz:
P1060362
Mijając zaszłości z przeszłości:
P1060376
kierujemy się do Monastyru Baczkowskiego (miejsca o randze polskiej Jasnej Góry). Jeszcze dobrze nie zaparkowaliśmy, a już pojawiają się cyganie (wraz z zestawem głośników na fordzie trasit’cie).
Uciekamy z tego jarmarku i zmuszamy nasze miatki do wspinaczki. W końcu docieramy do maluteńkiej górskiej wioski, w której nie ma dróg (zbocze jest zbyt strome) a jedynie wąskie ścieżki między domkami. Są za to: knajpa na knajpie i toaleta zbudowana z dotacji UE 😉
P1060431
Czas nas nagli, ale nie możemy odpuścić wizyty w Melniku. Zdjęcie z 800-letnim platanem, pyszny obiad, wizyta w piwniczkach – winiarniach, foto z „piramidami melnickimi” i pędzimy do granicy z Macedonią.
P1060482 P1060486
Bułgaria, piramidy melnicke
 //granica
Wszystkim miłośnikom Piratów z Karaibów, Pustyni Nevada i widoków zapierających dech w piersiach polecamy widok macedońskiego miasteczka Prilep nocą, z wysoko położonej trasy. (Mroczny klimat budował wszechobecny dym z płonących na całym południu lasów…).
Do Ohrydu docieramy już o zmroku. Okazuje się, że wystarczy wysiąść z samochodu, a zaraz jakiś tambylec – rowerzysta zatrzyma się, żeby (po angielsku) zapytać, czy nie potrzebujemy noclegu.Dzień 10. (albo coś w tym stylu)
O poranku mamy chwilę na spacer brzegiem jeziora Ohrydzkiego i pamiątkowe zdjęcia:
P1060525 P1060535 P1060538
Humory nam dopisują (jeszcze nie wiemy co nas czeka) i kolumną ruszamy w stronę przejścia granicznego zAlbanią.
Po drodze chcemy jeszcze zahaczyć o najwyżej położoną wioskę byłej Jugosławi. Niestety okazuje się, że nie da się do niej dojechać 😉 Ale co sobie po winklach w parku narodowym w te i z powrotem przejechaliśmy, to nasze 😉

Bułgaria Drift 2012 – część 1 (Węgry, Rumunia, Bułgaria)

*Relacja sporządzona jest wybiórczo i składa się jedynie ze zdarzeń, które przyszły mi do głowy w trakcie jej pisania
**Droga Ekipo Zlotowa, jeśli znajdziecie braki lub niespójności proszę o PW, będą erraty 🙂

kolaz

Dzień 1. 

 

60 minut do godziny zero. Wybieramy się z mieszkania. Szybko, miarowo i zdecydowanie. Mazda zapakowana, dzielnie utrzymuje dwutygodniowy bagaż oraz załogę.

 

45 minut do godziny zero. Tankowanie. Kawa. Żyjemy 🙂

 

15 minut do godziny zero. Stawiamy się na umówionym miejscu. Jesteśmy pierwsi.
Godzina zero. Na umówione miejsce przyjeżdża Bartelec z Karoliną. Hmmm, a gdzie reszta?

 

(przestaliśmy patrzeć na zegarek). Przyjeżdżaja reszta ekip. Jest z nami Kub, Boro, Janio i Kasia, na końcu przybywa Padre z Weroniką w błyszczącej, pachnącej nowością amfibii zwanej NC. Szybki uścisk dłoni, PMRki w garść i ruszamy!

 

Lecimy przez Górę Kalwarię w stronę Sandomierza, gdzie mamy pierwszą dłuższą przerwę.
1
Zbieramy załogę Zbych+Bożena i lecimy dalej. Kilkadziesiąt kilometrów przed granicą ze Słowacją dołącza do nas Rafał z Agnieszką. Jesteśmy w komplecie
Wieczorem docieramy do Tokaju na Węgrzech, udaje nam się znaleźć miejscówkę na nocleg (co w obliczu lokalnego święta nie było takie proste). Plan na przyszły dzień: dotrzeć w głąb Rumunii.
Dzień 2. 

 

Poranek w Tokaju budzi się baaardzo leniwie. Opuszczamy kwaterę i kombinujemy śniadanie na mieście. Przy okazji udaje się uchwycić nasze bolidy w grupie.
2
Wyjazd z Węgier jest mocno przygodowy. Trafiamy na nieutwardzoną drogę, decydujemy się jej nie omijać.
3
Na szczęście jest to tylko kika kilometrów. Na nieszczęście wystarczyło, aby zawieszenie naszej miatki pozbyło się (nie)zbędnych części. Tracimy nakrętkę od śruby mocującej górny wahacz. Dzikim fartem udaje nam się wychwycić sokolim okiem usterkę zanim spowodowała poważniejszą awarię 😉
a
Niezawodni okazują się miejscowi, którzy podrzucają nam pasującą nakrętkę, my w zamian odwdzięczamy się międzynarodową, półlitrową walutą. Samochód wygląda na sprawny – śmigamy dalej!
Postój na obiad – kolejna okazja do uchwycenia naszych maleństw.
b
Obiad udaje się dogadać językiem francusko-rumuńskim, chociaż przychodzi to z lekkim oporem. Ostatecznie tym razem jedzą wszyscy 😉 Po obiedzie trafiamy na cudowne winkle z jeszcze fajniejszymi widokami.
c d
W międzyczasie dokręcamy Zbychowi akumulator, co rozwiązało problem, który z kolei nękał jego pojazd. Szybka akcja i malownicze zawracanie.
Untitled-6
Noc w motelu sam-nie-wiem-gdzie, było mi już wszystko jedno 😉

Dzień następny miał przynieść przełom, oto przed nami rozciągała się wizja przeganiania naszych pociech po szosie Transfogaraskiej!
Dzień 3. Oto stało się. Docieramy do szosy Transfogaraskiej.
Untitled-7
Rozpoczynamy wspinaczkę. Na prostych omijamy maruderów, na winklach natomiast uważamy na miejscowe krasule. Utrudniają ruch ale za to świetnie pozują do zdjęć 😀
Untitled-1
Połowa trasy za nami, ta gorsza bo pod górę 😉 Postój w zatoczce, rzut oka na winkle, które właśnie pokonaliśmy – to jest to! Opadły nam szczęki. Widok niesamowity! Pięknie wijąca się trasa, przestrzeń, maaasa przestrzeni, chłodniejsze powietrze, tlący się na zboczu ogień zasnuwający smużką dymu część widoku, skały wyłaniające się spod miękkiej trawy, w oddali zielona dolina – po prostu cudo!
Untitled-2
Niemal idealny moment wyjazdu zostaje jednak zmącony…
e
Miśka Kub-a zaczyna mieć dosyć trudów wspinaczki i łapie zadyszkę. Mina prowadzącego mówi sama za siebie 😉 Robimy co w naszej mocy (a moce nasze słabe, oj mizerne wręcz), bierzemy do ręki klucze już po raz trzeci i próbujemy coś wymodzić. Z pomocą przychodzi niezawodny Boro i odprawia gusła.

Untitled-3

Bardzo skuteczne jak się z resztą okazuje 😉 Miśka Kuba wraca do formy i przestaje odstawiać fochy.

Zjazd z góry wije się przez kilkanaście kilometrów, i jest to absolutnie najfajniejsza część dotychczasowej trasy. Mnogość łuków, zakrętów i nawrotów powoduje, że każdy ma banana na twarzy. Grupa trochę się rozbija, widać kto widzi tylko zakręty a kto zwraca uwagę również na widoki 😉 Łapiemy się na dole i reanimujemy nasze pasażerki, narażone przez poprzednie kilkanaście minut na duże zmiany wysokości i szybkie zmiany kierunku jazdy 😉 Każdy ma swój własny, niezawodny sposób 😉

Untitled-4

Dłuższą przerwę robimy pod wielgachną tamą, tworzącą jezioro Vidraru, u podnóża której spało trzech wesołków z Top Gear w trakcie ich rumuńskiego speciala.

Untitled-8

„- Kub, tam właśnie spał Jeremy. Czujesz to?”
„- No, powiem Ci tak: zaje&!$cie”*

*dialog improwizowany na potrzeby relacji

Wieczorem docieramy do Bałcziku w Bułgarii, udaje nam się znaleźć przytulny hotel z basenem. Logujemy się tutaj na 3 noce z planem porządnego wypoczęcia i wygrzania gnatów południowym słońcem.

cdn.

 

Top