Dziękuję serdecznie za Wasze odpowiedzi, nie spodziewałem się takiej ilości prawdę mówiąc.
Parę razy przewinął się temat atomowych przyspieszeń na motocyklu. Prawdę mówiąc po kilku latach jazdy na różnych maszynach, w tym trzy ostatnie lata litrowym V2 te przyspieszenia i dynamika nie robią już takiego wrażenia. Człowiek zdaje sobie sprawę, że na drogach publicznych nijak nie da się nawet w połowie wykorzystać potencjału drzemiącego w sportowym motocyklu. Tego typu motocykl został stworzony do szybkiej jazdy i na każdym kroku prowokuje do odkręcania manetki co nie jest bezpieczne o czym się kilka razy przekonałem na własnej skórze. Z kolei dostojne toczenie się na przykład Harleyem nie leży w mojej naturze, więc wygląda na to, że rozdział jazdy motocyklem po drogach publicznych jest dla mnie chwilowo zamknięty.
Coraz mniej ostatnio jeździłem wokół komina raczej koncentrując się na szlifowaniu umiejętności na torach. Z kolei na torze litrowe V2 to o wiele za dużo jak dla takiego leszcza jak ja, mocy jest tyle, że nie jestem w stanie jej w pełni kontrolować. Dużo przyjemniej jeździ mi się na 600ccm, przynajmniej przy każdym wyjściu z winkla nie muszę walczyć z wheelie i powerslidem

Tak więc SV na torze przy moich umiejętnościach to niestety nie jest idealny sprzęt.
Natomiast sprawę "wiatru we włosach" i wolności w moim przypadku dużo przyjemniej realizuje się na motocyklu enduro, bo nie ogranicza nas asfalt. Ale to już zupełnie inna historia
MX-5 w moim zamyśle ma dawać możliwość sympatycznego zwiedzania asfaltu w okolicach domu a raz na jakiś czas pozwolić na wypad na tor. Przy okazji po cichu liczę na to, że koszt utrzymania MX-5 jest niższy niż sportowego motocykla, aczkolwiek nie to jest najważniejsze. Miłą odmianą byłaby również niezależność od prognozy pogody i oczywiście zimowa eksploatacja. Na co dzień do pracy jeżdżę rowerem, a rodzinnie poruszamy się dużym kombi, więc MX-5 pełniłaby funkcje jedynie rekreacyjną, boję się tylko, że wyobrażam sobie zbyt wiele na temat tego auta i gdy już pojawi się w moim garażu nie będzie sprawiać tyle radości ile dawał mi przez ostatnie parę lat motocykl drogowy. Nigdy nie miałem auta z zacięciem sportowym i pewnie z tego wynikają moje obawy.
Skoro 10000zł (a taki sobie wymyśliłem górny pułap cenowy) to za mało, żeby kupić sensowne NA 1.8 ze szperą to w takim razie będę szukał 1.6 a jak już uda mi się ogarnąć to co oferuje to zawsze pozostaje turbo
Dzięki jeszcze raz za Wasze przemyślenia i po cichu liczę na to, że ktoś z moich okolic się ulituje i zechce pochwalić swoją MX-5
