Sobota, 20 października
Mimo zapewnień oficera załogi ("we will push the engines") nie udało się nadrobić opóźnienia i dopłynęliśmy do Brindisi z dwugodzinnym poślizgiem. Dwie godziny mniej, żeby zdążyć na samolot.

- IMG_20181020_091029.jpg (1.82 MiB) Przejrzano 9721 razy
Lecz po włoskiej stronie Adriatyku poczuliśmy się dziwnie swojsko. Byliśmy tu rok temu, na
Top down d'Italia 2017. Bez problemu rozpoznaliśmy więc kolejne punkty w okolicy. Podróż szła sprawnie, więc zostało trochę czasu na sentymentalną wizytę w Polignano a Mare, szybką kawkę, myjnię dla Kropki, a dla nas arancini i pasticiotto na obiad w Bari.

- IMG_20181020_113612.jpg (2.85 MiB) Przejrzano 9721 razy
Tym razem zostawiliśmy Kropkę na komercyjnym podziemnym przy lotnisku. Nie mogłem sam zaparkować - mają od tego ludzi. Mimo zapewnień o ostrożności boya, wciąż czuję lekki niepokój...

- IMG_20181020_135619.jpg (1.54 MiB) Przejrzano 9721 razy
Transfer do terminala odlotów Lotniska im. Karola Wojtyły był w cenie parkingu. Wystartowaliśmy punktualnie w stronę Wrocławia.

- IMG_20181020_161411.jpg (1.71 MiB) Przejrzano 9721 razy
Z wrocławskiego Lotniska im. Mikołaja Kopernika odebrał nas
Wroclover (chłopie, nie zliczę ile razy skorzystałem już z Twojej pomocy w podobnych sytuacjach!). Chwilkę po posiedzieliśmy,
Justyna nakarmiła nas naleśnikami i odwiozła na dworzec kolejowy, na ekspres do Poznania

.
Z dworca w Poznaniu wzięliśmy Taxify'a i dotarliśmy wreszcie do Hotelu IOR, jakoś jeszcze przed północą. Oczywiście na schodkach przed hotelem kwitł całkiem niezły beforek. Po pięciu godzinach snu i brutalnej pobudce pojechaliśmy na Tor Poznań, rozstawiać pomiar czasu na finale Miata Challenge 2018.
Ewelina pomagała przy logistyce.

- IMG_20181021_081025.jpg (2.79 MiB) Przejrzano 9721 razy
Połamałem dokładkę i przegrałem sezon z
Davidoffem. Skubany objeżdżał mnie chyba ze dwie sekundy na każdym kółku. Zrobił niezły progress od pierwszej rundy. Zdecydowanie zasłużył na puchar

- IMG_20181021_183029.jpg (771.37 KiB) Przejrzano 9721 razy

- PA213665.jpg (1.92 MiB) Przejrzano 9721 razy
Wieczorem nie mieliśmy już sił na powrót do Warszawy, więc... After trwał chyba do pierwszej, czy drugiej w nocy... Dokładnie nie pamiętam...
W pracy byłem dopiero w okolicach południa. I w ten sposób zakończył się trzeci etap Endless Top Down.