
Walczyłem z nią dzisiaj przez pół dnia, próbowałem już wszystkiego: na ciepło, na zimno, lewo-prawo (świeca ani drgnie więc ta metoda się nie sprawdza :neutral: ), zalałem ją środkiem penetrującym, odczekałem i nic... Ostatecznie podjechałem do Feu Vert (nic innego już nie było czynne o tej porze) sądząc, że lepszym kluczem chłopaki dadzą radę. Niestety trafiłem na jakiś dwóch młodziaków... Po 15 minutach prób dzięki temu, że łaziłem za nimi po całym warsztacie usłyszałem jak jeden mówi do drugiego: "To co próbujemy na siłę?"


Szczerze mówiąc nie wiem co robić... Może zna ktoś jakiś warsztat w Warszawie lub okolicach gdzie chłopaki podejdą profesjonalnie do tematu. Słyszałem, że niektórzy stosują metodę punktowego nagrzewania i późniejszego schładzania samej świecy (podobno pomaga)
