Przez ostatnie 20 lat jeździłem autami co prawda jedynie słusznymi (RWD
![Szczęśliwy :-)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
, ale z automatem - zarówno klasycznym hydrokinetycznym (w 3 BMW - ostatnie czyli M235i miało ten ZF 8AT naprawdę wyśmienity), jak i dwusprzęgłowym (wyśmienity DSG w Golfie R). Dlatego (a pewnie też ze względu na wiek), pamięć mięśniowa jest (jak z tym rowerem, co jak się raz nauczymy jeździć - umiemy do końca życia) - ale skłamałbym mówiąc, że wiele muszę nauczyć się od nowa w mojej MX-5 (manual). Nawiązując do ostatnich postów o tym, czy - jeżeli trochę przesadzimy np. w entuzjastycznym wychodzeniu z zakrętu na WOT - DSC ratuje nam tyłek nawet w stanie wyłączonym (a przynajmniej, przy kontrolce świecącym światłem ciągłym), mam powody sądzić że tak faktycznie jest.... Dlaczego tak sądzę?
Otóż: wyobraźcie sobie taki power slide na pełnym WOT i przy prędkości około 70 km/h. W innych drivers' cars - gdy mimo poprawnie założonej kontry tył ucieka zbyt mocno - wystarczy po prostu poluzować uścisk rąk na kierownicy (nie zamykając przepustnicy - co najwyżej odpowiednio modulując), aby auto błyskawicznie prostowało koła (żaden kierowca nia założy przeciwkontry tak szybko, haha) - i wystrzeliwuje jak z katapulty w mniej-więcej pożądanym kierunku. Ktoś o zbyt małej wprawie albo odporności nerwowej skłonny jest w takiej sytuacji "ratować się" hamulcem - nie ma nic gorszego, bo odciążony tył i brak siły napędowej spowoduje nieuniknionego bączka...
Ale w MX-5 jest inaczej. Ponieważ - jak we wstępie napisałem, uczę się tego auta od nowa - miałem dziś podobną sytuację, i spanikowałem. Naciśnięty hamulec - jako się rzekło - powinien spowodować zupełnie niekontrolowanego bąka
![Smutny :-(](./images/smilies/icon_e_sad.gif)
Ale tak się - o dziwo - nie stało; obrót auta wokół osi Z został zatrzymany dzięki wyraźnie słyszalnej ingerencji - wyłączonego przecież - DSC...
Dla niewprawnych kierowców Mazda zastosowała więc - jak widać - ostatnie koło ratunkowe. Ja jednak chciałbym móc reagować w takich sytuacjach "po staremu" - bo jeżeli dziś akurat DSC "wtrąciło mi się" w miarę poprawnie (pomagając uniknąć kilku niekontrolowanym obrotom), to jak mogę być pewny, że zawsze tak będzie?!! Poza tym, całą przyjemność i satysfakcję z panowania nad autem zupełnie samemu szlag trafił...
Zapewne ktoś już wymyślił sposób na faktycznie całkowite i permanentne wyłączenie DSC - wie ktoś z Was coś o tym?
Piotr