19 paź 2015, 16:48
No to w kwestii Japan Tech, postaram się podzielić to na dwie sekcje, Jedna w której postaram się być obiektywny i przedstawić same faktu, druga w której przedstawię skrajnie Subiektywną opinię:
Obiektywine:
Pierwszy tydzień:
- Zadzwoniłem do Japan Tech czy mogę przyprowadzić auto w poniedziałek (data nie istotna) na zrobienie rozrządu, zmianę oleju i przegląd auta, ostałem informację że najszybciej mogą się za nie zabrać w środę, ale mogę podstawić wcześniej.
- Auto zostawiam w Poniedziałek, rozmawiam z właścicielem, mówię co mi w aucie jest podejrzane (czujnik lambda, rozrząd, olej), wszystko jest spisane na formularzu, proszę też o gruntowne przetrzepania auta i sprawdzenie co tam jeszcze jest do ogarnięcia, dostaje informacje że auto będzie do odbioru, środa, czwartek, na bank do końca tygodnia.
- We Wtorek dostaje telefon z wynikiem oględzin auta oraz kosztorysem napraw, kosztorys dostaje też na mail, mam potwierdzić czy zgadam się na naprawę. Kosztorys jest bardzo dokładny i obejmuje kompletną wycenę naprawy/wymiany wszystkiego. Oczywiście wszystko robimy. W między czasie podrzucam koła na zmianę, auto jest wprowadzane na podnośnik, stare koła ściągnięte.
- Gdzieś w okolicach Środy czy Czwartku dzwonię i się dowiaduje że sprawa się przedłuży bo jedna z uszczelek która została zamówiona nie pasuje do mojego auta, rozchodzi się o "Uszczelkę VVT-i".
- W piątek dowiaduje się że już auta nie otrzymam dzisiaj ale ponoć znalazła się uszczelka.
Weekend szlag trafił.
Drugi tydzień:
- Gdzieś na początku następnego tygodnia dzwonie z pytaniem jak tam auto, dostaje informacje że się robi i będzie w środę.
- Dzwonię w Środę, okazuje się że auto trzeba było rozebrać raz jeszcze bo po wymianie sprzęgła wyszło że łożysko oporowe jest do wymiany, auto ma być na Czwartek lub Piątek
- W Piątek dzwonie i okazuje się że auto mogę odebrać co też czynie, na miejscu dostaje fakturę czy paragon, można płacić karą, dostaje kluczyki.
- W felgach nie ma dekielków, pytam gdzie są dostaje informacje że w aucie bo nie wchodzą w felgi przez dystanse do felg z drugiej strony. Auto jest brudne zewnątrz jak i w środku.
- Ruszam do domu, po około 5km auto zaczyna wyć niemiłosiernie, zjeżdżam na pierwszy parking, parkuje, zaciągam ręczny - nie działa, otwieram maskę - coś się kopci. Dzwonię do JapanTech, dostaje info że to dziwne bo wszystko działało godzinę temu, mówię że nie wiem czy tym autem mogę jechać czy nie, JapanTech załatwia lawetę która zabiera auto do warsztatu.
drugi Weekend z mx5 w Gran Turismo.
Trzeci tydzień:
- Poniedziałek rado, dostaje telefon od szefa że auto jest zrobione, problem był z niedokręconą sondą lambda przez co uciekały spaliny, właściciel podstawia mi auto pod dom, przeprasza za problem, mówi też że ręczny póki co nie będzie działać, wymienione hamulce muszę się dotrzeć /ułożyć i żeby przyjechać gdzieś za 500km na regulacje ręcznego.
- Jadę wyczyścić auto, zamontować dekielki do felg, w bagażniku znajduje "coś" wpięte do akumulatora, zdzwonię do JapanTech, okazuje się że to co wpina się w warsztacie do akumulatora podczas naprawy, ktoś ma po to podjechać.
- Jazda próbna, auto super jeździć, brak zastrzeżeń.
Tyle suchych faktów
Subiektywnie:
Moim zdaniem właściciel ma dobre chęci i szanuje klienta, zawsze oddzwoni, uprzedza zanim wyda jakieś moje pieniądze, spytał czy wymieniać sprzęgło czy zostawić, kulturalne podejście do sprawy, podstawi mi auto pod dom, przeprosił za problemy. Niestety jak dla mnie (mogę się mylić, ale jako że jesteśmy w części subiektywnej to chyba mi wolno) ktoś kto fizycznie naprawiał auto po prostu się na tym słabo zna albo mu się nie chce albo to i to. Oddałem auto do JapanTech bo miałem nadzieje że będzie to któraś tam z rzędu MX5, części będą na miejscu i trzy dni później odbiorę auto żeby nacieszyć się ostatnimi ciepłymi dniami, gdybym wiedział że tyle czasu to zajmie, to bym oddał je do swojego zaufanego mechanika który nie robi Mazd, nie ma części, może by musiał się doszkolić, ale na pewno zrobiłby wszystko dobrze. Może to był pech że zamówiono złą uszczelkę, może to był pech że łożysko zaczęło hałasować, może to był pech że akurat jak ja wsiadłem do sonda wypadła... tylko jak zsumujemy szansę na taki ciąg nieszczęśliwych wypadków to wyjdzie bardzo małe prawdopodobieństwo że to wszystko to tylko pech. Do tego takie pierdoły jak to "VVTi" w Maździe, czy to coś zostawione w aucie przy akumulatorze, czy auto ufajdane tłustymi palcami, czy te dekielki których nie da się zamontować... no mi się jakoś udało je zamontować w 3min na parkingu.
Zawsze staram się być wyrozumiały w tych kwestiach... nie wkurzałem się na te wszystkie poślizgi... no ale nie wkurzylibyście się gdyście odbierali auto z tygodniowym poślizgiem i nie przejechali nim nawet 5km?