padło tu troszeczkę teorii.. a ja napiszę co ja wiem "z życia"

pierwsze, to kolego spaliłeś hamulca, o ile płynu nie wygotowałeś a tarcz nie zwichrowałeś to jest spora szansa że niedługo hamulec wróci do normy, na jak długo- najstarsze wróżki nie wiedzą, może się okazać że klocek zaczyna brać nie równo i zje tarcze w taki sposób fikuśny że nie można przewidzieć. Tak jak napisano już: "szkliwo" na klocku najczęściej eliminiuje go z dalszego użycia. Ale pocieszę Cię, zeszliwić równo cały duży klocek.. to nie łatwa sprawa!
W kontekście EBC.. ja zrobiłem sporo doświadczeń z tym hamulec w życiu, nie z racji fanatyzmu do tej marki, bo ma sporo krytyków, ale ze względu na to że red/yellow jest wyczulwanie skuteczniejszych hamulecem w pewnych warunkach od wszelkich zamienników czy OEM-ów z jedną olbrzymią zaletą : dostępność i trwałość. Dosyć dobrze z nim zyję w kontekście ilości przejechanych kilometrów- czego np. nie mogę powiedzieć o tarczach nawiercanych mikoda, bo miałem raz i niestety trafiłem że je zajechałem "w moment".
Co do nacinania i nawiercania tarcz, tutaj to mitów jest tyle że.. no po prostu cały internet wie co innego.
Mnie stara szkoła norweska nauczyła kiedyś że: otworty są do odprowadzania brudu z powierzchni ciernych (tarcz/klocek), rowki/nacięcia do odprowadzania wilgoci. Wariacji na ten temat jest sporo..
Dla mnie osobiście tarcza wiercona i nacinana... WYGLĄDA
(pozdrowienia dla mojego ulubionego mechanika teamu T. Maakinena- Pekki który ten jak i wiele innych ciekawych news-ów mi w życiu sprzedał, mimo że tego nigdy nie przeczyta).
Kouczwyjmij klocki, papier ścierny.. ja wiem p180? zeszlifuj ręcznie śligając "po stole" (po papierze) 0.5mm i zakładaj spowrotem. Pojeździj delikatnie, dotrzyj je do tarcz 40-50km i może wcale nie trzeba od razu do śmietnika.