Historia zatoczyła koło (oczywiście Miatą, na Torsenie


Poczyniliśmy zatem z kub'em czynności myślowo-planistyczne i tak oto, któregoś mroźnego grudniowego wieczoru, przy butelce (niezbyt drogiej


Jesteście gotowi na przygodę? A zatem: miska popcornu na kolana i… jedziemy!

Plan wyprawy:
Dzień 1
Ruszamy tradycyjnie z Warszawy. Pierwszy raz w historii MX-5 Klub Polska kierujemy kolumnę ku Ukrainie.

Trasa: http://goo.gl/maps/KUMjH
Dzień 2
Po szybkim śniadaniu kojącym zszargane pierwszą nocną integracją… nerwy



Po dokonaniu czynności obiadowych w Kiszyniowie i zrobieniu tradycyjnego roadsterowego zamieszania na uliczkach centrum stolicy kraju, udajemy się na południowy wschód. Ponownie wjeżdżamy do Ukrainy, by udać się do miejsce kolejnych wieczornych aktywności – Odessy. Odessa to piękne miasto, toteż zatrzymujemy się tu na dłużej…

Trasa: http://goo.gl/maps/EfmXf
Dzień 3
Ponieważ wiemy że nie samą Miatą żyje człowiek (oczywiście to wyłącznie zdanie pilotek, my wcale a wcale się z tym nie zgadzamy




Dzień 4
Czas rozpocząć małą objazdówkę wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego. Wjeżdżamy do Rumunii, by omijając Rezerwat Delty Dunaju skierować się ku granicy rumuńsko-bułgarskiej. Czas odświeżyć lokalne znajomości i zobaczyć miejsca które najmocniej zapadły w pamięci podczas Bułgaria Drift 2012.

Miejsce dzisiejszego noclegu – Kawarna.
Trasa: http://goo.gl/maps/QZIZf
Dzień 5
Kolejny dzień na złapanie promieni czarnomorskiego słońca.

Następnie udamy się na pamiętną dziką plażę, gdzie każdy chętny będzie mógł zaznać frajdy z kręcenia bączków na mokrym piasku – w skrócie: RWD Pure Pleasure.

Podążając dalej nadmorskim traktem prowadzącym przez Warnę i Burgas, dotrzemy do Primorska – miasta w którym życie tętni 24 godziny na dobę.
Szkoda że rano trzeba się zerwać na śniadanie, choć tym razem pojęcie „rano” potraktujemy chyba mniej restrykcyjnie…

Trasa: http://goo.gl/maps/BeXa8
Dzień 6
Czas wyjaśnić tajemniczy tytuł wątku. Dni mijają a my… wciąż w Europie. A zatem? Myk do Azji!


Stambułu reklamować raczej nie trzeba – ta wielokulturowa aglomeracja na każdym kroku zachwyca europejskich turystów swoją odmiennością, zabytkami i niepowtarzalnym klimatem.

Trasa: http://goo.gl/maps/qBYgD
Dzień 7
Stambułu ciąg dalszy.

Ponieważ kolejne dni przyniosą winkle w niespotykanym dotąd nagromadzeniu, czas na mały odpoczynek od Miat. Leniwy spacer po Istiklal Caddesi, a może wycieczka do Błękitnego Meczetu? Szkoda że nie możemy zostać tu dłużej…

Dzień 8
Czas pożegnać bliskowschodnie klimaty. Po przebiciu się przez stambulskie korki


W powszechnym mniemaniu Grecja to słoneczne plaże i gorące morze. My obejrzymy ją z odrobinę innej strony…

Po kilkudziesięciu kilometrach tłustych winkli okraszonych niesamowitymi widokami docieramy na wybrzeże Morza Egejskiego – do miejscowości Keramoti.

Trasa: http://goo.gl/maps/c8GcT
Dzień 9
Keramoti.
Słońce, piasek, fale.
Fale, piasek, słońce.

Jak wakacje, to wakacje...!

Dzień 10
Czas wrócić do wysokich wzniesień, pięknych rozległych dolin i pokręconych niczym grecka woluta dróg.

Kierunek: Saloniki. Po drodze: prawdopodobnie najpiękniejsze widoki na trasie Transcontinental Drift 2013. Odcinek niezbyt długi, za to obfitujący w liczne pagórki i doliny, połączone miękko wijącą się nitką gładkiego asfaltu…

Trasa: http://goo.gl/maps/1dkSj
Dzień 11
Opuszczamy Saloniki i udajemy się na północny zachód, ku granicy z Macedonią. Chwytających za serce winkli ciąg dalszy. Widoków również.

W poszukiwaniu kolejnych kilometrów jeszcze bardziej zakręconej asfaltowej wstążki udajemy się do klimatycznego Ohrydu.

Trasa: http://goo.gl/maps/W8XpS
Dzień 12
Eksplorujemy Macedonię. Na trasie Bułgaria Drift 2012 państwo to było (obok Czarnogóry) największym drogowych zaskoczeniem wyprawy.

Zaczniemy od małej objazdówki okolic Ohrydu, a dokładniej Parku Narodowego Galicica. Jest to urocza kraina rozciągnięta między Jeziorami Ochrydzkim i Prespańskim.
Po południu udajemy się w kierunku północnym. Dobrze znaną z tegorocznej eskapady drogą prowadzącą wzdłuż jezior Debar i Mavrovo docieramy do Tetova.
Trasa: http://goo.gl/maps/I2YyQ
Dzień 13
Czym byłby miatowy trip bez odrobiny hardcore’u?



Podobno jest tam już całkiem spokojnie i bezpiecznie, ale pełne zaufanie można mieć jedynie do wiedzy nabytej empirycznie...

W naszym wypadku będzie to kraj typowo tranzytowy. Kierując się wzdłuż południowo-zachodniej granicy docieram do miejscowości Peje, a dalej pięknymi serpentynami do niewielkiej miejscowości Rozaje. Uff.. Nareszcie w Czarnogórze – jesteśmy uratowani!

Na nocny spoczynek udajemy się do Kotoru. Wisienką na torcie tego dnia z pewnością będzie odcinek Cekanje-Kotor. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie przyniesie znany i lubiany serwis Google Maps...

Trasa: http://goo.gl/maps/vD1Hj
Dzień 14
Mały oddech po kilku dniach drogowych zmagań.

Odpoczywany nad idylliczną Zatoką Kotorską. Kolejne miejsce którego piękna i niepowtarzalnego klimatu nie sposób opisać słowami – tam trzeba się po prostu znaleźć...
Dzień 15
Opuszczamy słoneczną Bokę Kotorską, ale nie żegnamy się jeszcze z Adriatykiem. Miaty obierają azymut północno zachodni. Szybki przeskok przez Bośnię i Hercegowinę, by po chwili znaleźć się w Chorwacji.
Odwiedzamy szczycący się mianem najpiękniejszego miasta Europy Dubrownik. Następnie, nie zmieniając kierunku, jedziemy dalej. Najpierw wzdłuż turkusowego morza, by tuż przed Makarską wjechać w głąb kraju i poznać drugie, mniej znane oblicze Chorwacji – wijące się przez dziewicze pagórkowate pustkowia wąskie, kręte, pokryte gładkim asfaltem drogi.

Miaty parkujemy w Trogirze.
Trasa: http://tinyurl.com/bx4hzju
Dzień 16
Spędzamy go w Trogirze – mieście będącym żywą wizytówką całego wybrzeża Adriatyku. Przyroda, architektura, klimat, życie nocne – znajdziemy tu wszystko za co można kochać Dalmację.

Czas na zasłużoną, wykwintną kolację i małe podsumowanie pokonanych dotąd kilometrów – wszak w tym miejscu kończy się najbardziej kręta część naszej wyprawy. Dwa kolejne dni to już (niestety) powrót do domu...

Dzień 17
Ponieważ Miaty nie przepadają za autostradami, pierwszą część drogi powrotnej pokonujemy starą krajową „1-ką”, aż do miejscowości Karlovac. Dalsza część trasy to już dobrze znane chorwackiej autostrady A1 i A2.
Następnie szybki przejazd przez Słowenię i odrobinę dłuższy przez Austrię.
Na nocleg zatrzymujemy się tuż za granicą austriacko-czeską, w malowniczo położonym Mikulovie.
Dzień 18
Po ponad dwóch tygodniach transkontynentalnej przygody docieramy do naszej ukochanej ojczyzny.


„Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej” – wiara w to powiedzenie będzie musiała nam wystarczyć w próbie przetrwania kolejnych długich dwunastu miesięcy.


Detale:






Z uwagi na planowany dystans i wynikające z niego obciążenie (tak dla samochodów, kierowców jak i pilotek/pilotów



Cel nadrzędny: rozgrzane do czerwoności tarcze hamulcowe i zapach dobrze dogrzanej gumy.


Zapraszamy do dyskusji.


