


Myślałem, kombinowałem, zaklinałem i... chyba wymyśliłem. Trzeba pojechać Mazdą tam, gdzie zimy nie ma!


Plan: w ostatni weekend listopada (25. w piątek) kierujemy się ku Pirenejom, oczywiście omijając (choć w części


Poza tym: nie dojazd ma być clou tego wyjazdu, a miejsce do którego się kierujemy: słoneczna stolica Katalonii.

Zastanawiacie się pewnie, po jaką cholerę jechać do Hiszpanii pod koniec listopada? Odpowiedź jest bardzo prosta: po to, by porzucić tam MX-5'kę. Na całą zimę!

Z Barcelony wracamy do kraju samolotem, pozostawiając Miatę na lotniskowym parkingu. Tanie linie obsługują codziennie loty na trasie Barcelona - Warszawa. Inne polskie miasta zapewne również wchodzą w grę.
My prawdopodobnie kupimy bilety na wtorek (29.11) - decyzja zapadnie na dniach.
Co dalej? To już wedle uznania. My planujemy wyskoczyć do Hiszpanii 3-4 razy w ciągu zimy. Pierwszy raz w okresie świąt. Drugi, na dłużej, na pewno pomiędzy 13 a 26 lutego (ferie na Mazowszu). Do tego planujemy 1-2 wypady typowo weekendowe, na max. 3-4 dni. Za każdym razem chcielibyśmy przemieszczać się turystycznie po kraju i zmieniać miejsce parkowania Miaty. Docelowo chcemy dotrzeć do Malagi i przy okazji ostatniego wypadu (Wielkanoc lub długi weekend majowy) przeprawić się chwilę do Maroka. Eksplorowaliśmy je w tym roku 208'ką i zapewniam że kraj ten z pewnością przypadnie do gustu MX-5'ce.


Wiem że pomysł może wydać się odrobinę abstrakcyjny, ale w dobie indywidualnych, turystycznych lotów w kosmos...

Jeśli dołączy do nas choć jedna MX-5'ka, będziemy szczęśliwi.


Koszty:







