


Niech ten post będzie swojego rodzaju podsumowaniem.
Jak się jechało? Zajebiście. Na opisanych odcinkach specjalnych dochodziliśmy do 140 km/h. Na tych wąskich po lesie czasem też!!! Jakoś więcej było nie po chrześcijańsku ... jakiś lis, sarna, łoś itp. Pamiętam jakis zlocik Miat gdzie pomiędzy dwoma autami w kolumnie przeleciała sarna. Ja byłem dwa auta z tyłu. Brrrrrrrr. Jak wracałem jakoś pedał gazu naciskało mi się mocniej. Raz że widziałem co gdzie, kiedy i jak, dwa że byłem już sam. Wyłączywszy oczywiście te kawałki gdzie prowadziłem jedną łapą a drugą filmowałem. A czasem na szafie była stówka

Jak się jechało we dwóch? Zarąbiście. Szczególnie Arturowi, który miał pilota jelenia czyli mnie. Jako prowadzącego z wgraną trasą. Razem z Arturem zrobiliśmy w pandemii w 2021-ym Tour de France:
viewtopic.php?f=68&t=33259
Jego R129 trzyma się blisko i wcale się nie poddaje. 306 KM z 5-o litrowego wolnossącego silnika daje radę. Co straci gdy pracuje moje biturbo i 340 KM, odrabia za chwilę na prostych. W zakrętach też nadspodziewanie daje radę ale za prowadzącym jedzie się łatwiej. BMW Z4 E89 to ok. 1580 kg, Mercedes SL500 R129 to o pół tony więcej. W Alpach SL500 palił znacząco więcej, tutaj ciut więcej albo bardzo podobnie. Zapewne dlatego, że tu było mniej przewyższeń.
Jak się nocowało? Fajnie. W czerwcu hotele, szczególnie w Karlsbadzie i Mariensbadzie są znacząco tańsze. W maju jeszcze ciut taniej. W lipcu i w sierpniu szybują do góry nawet x2. Jak się jedzie na dwa auta można łatwiej wybierać. Wszystko przez bookimg.com z dnia na dzień. Nas noclegi kosztowały ok. 250-350 zł/noc. Mozna było znacznie taniej ale takimi furami trzeba trzymać fason


Jak się jadło i piło? To widać na zdjęciach. Nie żałowaliśmy sobie. Żarcie w niezłych knajpach jak w Warszawie. Piwo za 0.5l kufel od 45 do 75 CZK czyli od ok. 7 PLN do 13 PLN za kufel. Jakie piwa pilismy ... wszystko zostało opisane. W Polsce mam już doyć tych naszych rodzimych szczyn w knajpach i wątpliwej jakości piw rzemieślniczych. Czeskie piwo to jest czeskie piwo, z prawdziwą pianką:

Aż ślinka leci. Tak miało być jechać i chlać piwo. Udało się pogodzić.
Straty? Zero
Mandaty? Zero
Patrząc na powyższe szlajać się po polskich dróżkach, nawet w Sudetach to ... czysta strata czasu, benzyny i kasy. Jedyny wyjątek to jakieś 20 km za Kudową, które opisałem. Zdecydowanie lepsza jest trasa wzdłuż granicy czesko-niemieckiej. Ta czesko-polska jest niezła ale jednak duuuużo gorsza.