Przerabiałem Norkapp miatą z Gdańska 4 lata temu. Przez Szwecję, wzdłuż zatoki Bodeńskiej, i to były ponad 2 tygodnie żeby coś przy okazji zobaczyć, a nie tylko jechać przed siebie.
Namioty ok, ale od razu porzuć myśl, że rozbijesz je gdziekolwiek - mieliśmy taki pomysł, ale to jest nierealne - miejsca które są 150metrów od zabudowań i mają jakiś dostęp do słodkiej wody są z reguły niedostępne miatą, albo za taką ścianą gałęzi, że nie wejdziesz. Kampingi za to są cudowne, za mniej więcej 15 euro od pary masz płaską gładką trawę, dostęp do gorącej wody, wyposażonej kuchni, często sauny - polecam! W okolicy zawsze jest sklep w którym można kupić coś do przygotowania kolacji, nie jest tanio jak w biedronce, ale bez porównania taniej niż próbując obejść samodzielne przygotowywanie posiłków.
Na samym przylądku polecam jednak ogarnąć nocleg w domku, namiot Ci zwieje jak będziesz miał pecha. My byliśmy tam 2 czy 3 noce i pizgało tak, że domek chciało porwać. Jako, że tam tylko mech rośnie, to nic od tego wiatru nie osłania.
Śpiwory z możliwie najniższą temperaturą Tcomfort. Ja szarpałem takie do -10 mimo, że jechaliśmy na przełomie czerwca i lipca - nie żałowałem jak mi przyszło spać za kolem podbiegunowym w temperaturze -1 w namiocie
Im dalej na północ tym mniejszy ruch, czasami przez godzinę czy dwie nie widać nic poza reniferami - kulawo w przypadku awarii, dlatego warto mieć ze sobą kuchenkę / wrzątek w termosie i jakieś żarcie liofilizowane pod fotelem w miacie - mieści się idealnie, kosztuje niewiele a z braku lepszych opcji kilka razy zaspokajało głód nawet i bez awarii

Generalnie kampingi eliminują konieczność posiadania kuchenki, bo można rano nabrać wrzątku ile się chce.
Wracając promem z Helsinek do Tallina polecam opcję ostatniego promu i noclegu na nim. To kosztowało z 10 euro więcej niż sam prom bez noclegu, za 10 euro w Tallinie noclegu nie znajdziesz
