Ostatni weekend był taki przyjemny, że pojechałem Miatką bez dachu o 22:00 (gwieździste niebo w czasie jazdy, to co niedostepne dla przeciętnego kierowcy ;P). Wbrew zaleceniom z Miata Garage, nie zostawiłem swojej szyby otwartej, a pasażera zamknietej, tylko otworzyłem obie - niech wieje! I skutkiem jest ból szyi z lewej strony z tyłu - stan taki trwa od niedzieli. Zdarzyło Wam się? Jak sobie z tym radzicie? Leki, maście? Co polecacie?
