Nowe vs stare

Rozmowy inne, nie koniecznie o MX-5 ... wchodzisz tu na własną odpowiedzialność.

Moderator: Moderatorzy

kulkas
Posty: 253
Rejestracja: 05 sie 2009, 11:30
Lokalizacja: Rabka-Zdrój

11 kwie 2011, 15:16

@dmd,
Oj tam, nic nie dolewasz. W tej dyskusji jeszcze nie było głosu mówiącego że współczesne auta są lekkie. Co najwyżej padło stwierdzenie żeby nie popadać w skrajności.

A co do focusa, to należy też brać pod uwagę że auta co generacje rosną. Np. współczesne polo wymiarami nieznacznie przerasta pierwszego golfa, pomimo że pozycjonowane jest klasę niżej.
A sam focus jest wyjątkowo ciężki bo taki golf VI waży w okolicach 1200 a ma zbliżone wymiary. Widocznie w fordzie się nie postarali tym razem.

@kub,
Generalnie tak, z zastrzeżeniem że są współczesne auta które również mogą sprawić uśmiech na twarzy.

edit: literówka
rafik14
Posty: 1414
Rejestracja: 20 kwie 2009, 19:59
Lokalizacja: Poznań

12 kwie 2011, 18:28

to 43 letnie cudo zawitało dzisiaj na parking pod moja firmą...dźwięk widlastegp V8...nie do opisania :mrgreen: Dostojność i wariactwo w jednym :wink:
Załączniki
20110412238.jpg
20110412239.jpg
20110412240.jpg
sebna
Posty: 2726
Rejestracja: 15 mar 2010, 19:01
Model: NB FL
Wersja: Sportive
Lokalizacja: Dublin

12 kwie 2011, 18:40

Jak byłem małym chłopcem, to mustangi i inne muscle cary to było marzenie. Niestety w ramach w odkrywania czym te samochody są naprawdę w tej chwili nie wzbudzają we mnie niczego oprócz politowania :mrgreen:

Te auta to chyba największy zawód mojej młodości :)

Pozdro
matpilch
Donator
Donator
Posty: 4239
Rejestracja: 10 lut 2010, 18:44
Model: Inny
Lokalizacja: Katowice
Kontakt:

13 kwie 2011, 6:10

sebna pisze:Jak byłem małym chłopcem, to mustangi i inne muscle cary to było marzenie. Niestety w ramach w odkrywania czym te samochody są naprawdę w tej chwili nie wzbudzają we mnie niczego oprócz politowania :mrgreen:


ja mam podobnie, z tym, ze nigdy specjalnie za muscle carami nie przepadalem, chociaz podobala mi sie ta prostota, teraz bardzo tego brakuje.. srylion systemow, klima trzydziestostrefowa, 3 miliony przyciskow na kierownicy, 9 biegowy automat i 15 kamer. jak na statku :kciukdol:
miata lov!
rafik14
Posty: 1414
Rejestracja: 20 kwie 2009, 19:59
Lokalizacja: Poznań

13 kwie 2011, 6:24

z tym politowaniem to moze zbyt drastycznie powiedziane :wink: camaro ma 43 lata wtedy tak tworzono samochody w USA -prosto, mocno i z fatalnym zawieszeniem (z tyłu pióra z Nyski :mrgreen: )Nie mniej jednak stylistyka powala. Jak wciskałem gaz to w samochodzie oddalonym o 5 metrów właczył sie alarm :mrgreen: Te silniki powalają. Właścicel sam przyznaje ze auto tylko do prowadzenia tylko na prostej ale co tam. Mnie na zywo powalił poziom jego renowacji. Ciekawe czy nasze maleństwa przetrwają jeszcze 30 lat?
artur
Posty: 1930
Rejestracja: 06 maja 2009, 22:37
Model: Inny
Lokalizacja: wwa

13 kwie 2011, 6:45

rafik14 pisze:wtedy tak tworzono samochody w USA


bo i nie było potrzeby inaczej - zakręty w stanach występują rzadziej niż u nas gładki asfalt na drodze więc nie była to najistotniejsza kwestia konstrukcyjna
Awatar użytkownika
Błaszczykowski
Posty: 1013
Rejestracja: 11 sie 2010, 12:02
Model: NB FL
Wersja: Memories III
Lokalizacja: Pruszków

13 kwie 2011, 7:24

Ja nigdy nie lubiłem amerykańskiej motoryzacji, jednak teraz zacząłem ją rozumieć. Samochód ma po prostu przykleić wielkiego banana na twarz, a one to potrafią. Co z tego, ze nie skręca i kolebie się jak łódź w trakcie sztormu, skoro wystarczy wsadzić nogę w ziemie, spowoduje to małe trzęsienie ziemi i odpalenie alarmu we wszystkich samochodach na poboczu :)
hella_flush
Posty: 1156
Rejestracja: 11 sty 2011, 0:56
Lokalizacja: DW

13 kwie 2011, 13:53

kulkas pisze:E) Ja za punkt widzenia obieram zwykłego użytkownika auta, który jeździ nim na co dzień i być może od czasu do czasu cywilnym autem wjedzie na tor.


Ok, przyjmijmy takie założenie, że samochód nadaje się do jazdy na co dzień i może dawać fun na pojeżdżawkach co drugi weekend w sezonie. Nie jesteśmy na forum B5 TDi KOMBIII więc zakładam, że ludzie tutaj piszący mają dużo wyższe wymagania wobec aut niż przeciętny czytelnik Auto Faktu czy Super Motoru.


kulkas pisze:Technicznie rzecz biorąc SMG to jest klasyk ze sterowaniem elektrohydraulicznym.
Pewnie zauważyłeś że coraz więcej producentów stosuje skrzynie dwusprzęgłowe, gdyby tak te skrzynie się rozpadały to raczej producenci nie pchali by tego do swoich aut bo rodziło by to tylko problemy. Fakt jeszcze są mniej wytrzymałe, ale przypuszczam że to kwestia dopracowania materiałów i technologii. W zamian otrzymujemy bezstratne przeniesienie napędu.
No i jeszcze jedno nie mieszajmy aut projektowanych do jazdy po torze z autami cywilnymi. Na tor wjeżdżasz na własną odpowiedzialność i powinieneś być świadomy konsekwencji.


Nie istnieje coś takiego jak bezstratne przeniesienie napędu, skrzynia dwusprzęgłowa pozwala na mniejsze przerwy w przekazywaniu momentu na koła, starty to inna sprawa.

Pchają to do aut, bo ludzie są leniwi i coraz gorzej ogarniają motoryzację przez co coraz mocniej kochają automaty z aksamitną jak w DSG zmianą biegów (niedługo jeszcze w obwodzie pasa się upodobnią do hamerykańców). Do tego to niezły zarobek dla producenta jak takie DSG skończy się już po okresie gwarancyjnym. Manuala poskłada średni mechanik, DSG w zasadzie trzeba kupić używane (loteria) bądź nowe (droooogo).

Z wyjazdem na tor - jadę na swoją odpowiedzialność ale z manualem zagrożenie, że coś się sypnie jest mniejsze, potencjalne koszta naprawdy również dużo niższe a dla trackdayowców ma to znaczenie.

No i do manuala FWD wrzucasz szpere jak wydasz pareset euro, wrzuć szpere do DSG :D

kulkas pisze:Elektroniczna szpera
a) Jest to rozwiązanie tanie.
b) Z racji tego że jest tanie jest stosowane w autach cywilnych
c) Autami cywilnym można wjechać na tor. Nikt tego nie zabrania. Tyle że auta cywilne z założenia nie są przystosowane do pałowania na torze.
d) Auto cywilne można dostosować do jazdy sportowej, ale wtedy stanie się autem sportowym, które z seryjnym ma niewiele wspólnego.
e) Chyba nie oczekujesz od Hyundaia Genesis za 100 coś tysięcy (tam chyba była elektroniczna szpera, mogę się mylić) że będzie autem torowym?
f) Nigdzie nie napisałem że klocki wystarczyły mi na 40 tys, gdyż były zjechane niemal do zera z przodu i tyłu po 27 tys. . Mojej siostrze w Kii Cee'd wystarczyły na ponad 45. A na ile tobie wystarczają klocki w typowym cywilnym aucie przy jeździe (nawet dynamicznej) po drogach publicznych, ale bez jazdy sportowej po torze wyścigowym w aucie z elektroniczną szperą?


a - No i co z tego?
b - W cywilnych ale usportowionych - 350z/370z, Abarthy i duuużo innych aut, niby całkiem żwawych.
c i d - Patrz b.
e - Nie pamiętam jaka tam jest szpera, ale tak, oczekuję, że coupe z RWD będzie się dobrze nadawać na trackdaye.
f - Poniżej 20 tyś km w cywilu.


kulkas pisze:Dodatkowo zauważ że sam stwierdziłem iż współczesne auta są grube i nie ma czego tutaj chwalić. Nie ma również sensu popadać w skrajności tym bardziej że za masą idzie komfort i bezpieczeństwo.


O komforcie i bezpieczeństwie na pewno chętnie z Tobą podyskutują użytkownicy forum "SUV my love", no offence, ja się po prostu nie czuję na siłach w tym temacie bo uważam, że Euro NCAP to manipulacja a z komfortu klima, elektryczne szyby i wspomaganie to wszystko co mi potrzeba do uznania auta za komfortowe.

kulkas pisze:Da się wyłączyć kombinerkami, wystarczy odcinając czujniki. To że ECU pewnie się na nas za to obrazi i zmniejszy moc to już inna bajka.


To jaki ma wtedy sens to machanie kombinerkami jak nam tryb awaryjny odpali? Chodzi o wyłączenie systemów jak lecimy na tor i aktywację jak 18-letnia córka jedzie do żabki po browar dla ojca.

kulkas pisze:No da się zaprojektować. Będzie taki silnik musiał się kręcić wysoko i mieć jakieś cuda typu zmienne fazy rozrządu, klapki w dolocie, odelżone części, świetne smarowanie.
To kosztuje.
Jeśli wsadzimy turbo, to otrzymamy przyzwoite osiągi, duży moment obrotowy wtedy kiedy jest potrzebny za rozsądną cenę. Jeśli dodatkowo będziesz się spokojnie obchodził z gazem to spalanie będzie przyzwoite (inna sprawa że jednostka 1.4 turbo odpowiada osiągami mniej więcej 2.0 więc jakichś cudów w spalaniu oczekiwać nie należy.) No i jeszcze kwestie podatkowe.


Z podatkami - racja. z resztą kwestii się nie zgadzam, popatrz na jednostki serii M50 od BMW czy B seria od Hondy, jakoś nie były pakowane do aut za miliard. A przy spokojnym obchodzeniu się z gazem to V8 w Corvette Z06 (silnik LS6) pali w trasie mniej niż 10...


kulkas pisze:Czyli to cos ma zwiększyć komfort jazdy, co samo w sobie jest dobre. (chodzi o dwumasy - przyp. mój)


Nie prościej lepiej wyważyć silniki a ludzi nauczyć posługiwać się sprzęgłem w sposób prawidłowy? O komforcie już pisałem wyżej

kulkas pisze:Zawyżane wyniki - niech i tak będzie. Jak kłamali tak kłamią.
A co do artykułu na Jalopniku o praktykach Ferrari, to dobrze się to czyta, tylko co z tego?


Nie chodzi o Ferrari, zobacz sobie różnice pomiędzy danymi faktycznymi (tymi z reklam) a rzeczywistymi, wynikającymi z pomiarów.

kulkas pisze:Norma sojuz 8 i podobne - <długie milczenie> A czy w tej bajce są też smoki?


A nie masz wrażenie, że producentom to jest na rękę? Kiedy słyszałeś o oporze branży przeciw coraz to głupszym pomysłom brukselskich/kalifornijskich urzędników? Branża samochodowa jest potężnym biznesem, obracającym setkami miliardów dolarów. Skoro McDonald potrafi bombardować inicjatywy związane ze zdrową żywnością w USA (http://www.youtube.com/watch?v=slwgXXVXM3I) to branża samochodowa przy odrobinie chęci zdmuchnęła by te porąbane (czyli ponad Euro2) normy emisji na śmietnik historii.

kulkas pisze:No dalej nie rozumiem idei 3 OSOBOWYCH hatchbacków klasy kompakt - ale wnioskuje że miałeś na myśli auta 3 drzwiowe takie jak Mazda 2, Ford Ka, Fiat 500, lub dowolny kompakt w wersji 3 drzwiowej.


Nie, chodzi o 3 drziowego Focusa (next gen tylko 5d), Bravo, Guliette czy inne kompakty, które w razie niemca przewiozą 5 osób i bagaż ale na co dzień są zgrabne i znośne dla oka.

Ka czy 500 to auta segmentu A, Mazda 2 to segment B, Segment C to tzw. "klasa golfa" czyli popularne kompakty. Mieszasz lekko ;).

kulkas pisze:Inna sprawa jest taka że przez te 5-7 lat będę jeździł swoim nowym autem względnie bezawaryjnie (nie dotyczy Alfy). Ciężko jest to samo powiedzieć o bezawaryjności klasyków.

Bezawaryjność ogólnie - elektroniki jest coraz więcej i siłą rzeczy będzie się psuć. Tylko jakoś tak miał bym pewne opory wybrać się dowolnym cywilnym 30 letnim autem na kraniec Europy. Zaś moją obładowaną elektroniką NC mógł bym jechać nawet dzisiaj. Ba nawet przez myśl by mi nie przeszło że coś może się zepsuć.


O alfie możemy tak przerzucać piłeczkę, ja się po prostu włochów nie boję, tak samo jak zadbanym i sprawdzonym klasykiem też bym się nie bał. Wiadomo, że 30 letnie auto może wymagać więcej pracy przed długą podróżą ale głównie dlatego, że ma 30 lat. Gdybym miał wybrać auto w podróż dookoła świata to chciałbym fabrycznie nowe W123 albo Toyote J70. Jestem przekonany, że żadne współczesne auto nie dotrzymało by im kroku.
Stay Tuned!
Nie ma boga nad JDM a Tsuchiya jest jego prorokiem.
dmd
Posty: 112
Rejestracja: 27 wrz 2010, 14:41

13 kwie 2011, 15:01

Widzę, że temat nie umiera, wiec znowu dorzuce swoje przemyślenia :roll:

Chciałbym poruszyć wątek tej dyskusji o którym nikt jeszcze nie wspominał.
Samochody kiedyś były po prostu budowane zupelnie inaczej, a na potrzeby chwili powiedziałbym, że były budowane z "zakresem tolerancji".

Dawniej

Wspomniany wyżej Mercedes W123 w wersji Diesel pojedzie na oleju od frytek tak samo dobrze jak na oleju napedowym.
powód: w tamtych latach nie było szerokiego dostepu do dobrej jakosci paliwa. Plus tego jest taki, ze jest to jednostka praktycznie nie do zatarcia.

Dzisiaj
Pompowtryski w VW siadaja, pompa paliwa sie zaciera. Z tego wzgledu, że zmniejszono tolerancje, wierzac (z reguly slusznie), ze dostep do dobergo paliwa jest ogolny.
Rezultat: teraz z 2l pojemnosci (VW 2.0TDI) masz conajmniej 140KM, i spalanie w okolicach 6l, w W123 2.0 diesel mial niecale 80KM i spalanie 8-12l.

Dawniej
Tolerancja byla stosowana takze podczas budowy samochodu. Producenci wiedzieli, ze chlodnica predzej czy pozniej sie zepsuje, wiec montowana byla na zaczepy i byl do niej łatwy dostep.
Dodatkowo, 2 komponenty na lini produkcyjnej mogły mieć róznice kilku mm w wielkosci, co oznacza, ze konstrukcje byly przystosowane by radzic sobie z "lekkimi luzami" na wszelkich mocowaniach.

Rezultat: oznacza, ze dobry mechanik w 1h wymieni chlodnice w W123, ktora mozna takze tanio znalezc.

Dzisiaj
Dużo precyzyjnie można obliczyć żywotność komponentów, a to oznacza, że wkładając chlodnice, producent przewiduje, że zanim przyjdzie pora na jej naprawę cały samochód bedzie już dawno po swoich "dniach świetności" i itak nie będzie to opłacalne zajęcie.
Dodatkowo, każdy komponent moze być dopasowany idealnie. Pozwala to zwiekszyc ilosc miejsca dla pasazerów, lub zmniejszyc wymiary samochodu, oznacza jednak, ze zeby wymienić 1 komponent nalezy rozebrac pol auta.

Dawniej
Ostatni punkt. Koszt.
Na samym poczatku motoryzacji, samochod byl wybrykiem dla bogatych ktorzy jadac 5km/h musieli miec osobe wyposazona w chorogiewki idaca przed samochodem, ostrzegajacym o ryzyku potracenia.
Nawet 80 lat pozniej, w czasach W123, trzeba bylo zbierac dobrych kilka lat na taki samochod. Oznaczalo to, ze planowalo sie trzymanie go na 20 lat albo wiecej i tak tez podchodzili do tego konstruktorzy.

Dzisiaj
obojetnie jak to ludzie widza, realny koszt samochodu maleje z roku na rok. W dzisiejszych czasach za wiekszosć osob w zachodniej europie jest w stanie kupic nowy samochod za rownowartosc rocznych dochodow netto. oznacza to, ze wymogi wzgledem samochodu sie zmienily. Wiekszosc osob uzna, ze ich samochod zamortyzowal koszty po ok. 5 - 7 latach, wiec wiekszosc samochodow jest w stanie tyle przejezdzic bez wiekszych awarii.

Myślę, że tyle na początek wystarczy, jak chcecie poczytać wiecej moich wypocin to zapraszam do kupna książki pt. "Forum MX-5: nowe vs stare: moja historia" :lol:

pozdrawiam,
:poslizg:
dmd
kulkas
Posty: 253
Rejestracja: 05 sie 2009, 11:30
Lokalizacja: Rabka-Zdrój

14 kwie 2011, 8:46

kulkas pisze:E) Ja za punkt widzenia obieram zwykłego użytkownika auta, który jeździ nim na co dzień i być może od czasu do czasu cywilnym autem wjedzie na tor.


hella_flush pisze:Ok, przyjmijmy takie założenie, że samochód nadaje się do jazdy na co dzień i może dawać fun na pojeżdżawkach co drugi weekend w sezonie. Nie jesteśmy na forum B5 TDi KOMBIII więc zakładam, że ludzie tutaj piszący mają dużo wyższe wymagania wobec aut niż przeciętny czytelnik Auto Faktu czy Super Motoru.

Zmieniasz założenie początkowe, całkiem radykalnie.

Prawdopodobnie na tym konkretnym forum jest sporo entuzjastów motoryzacyjni.
Czy wszyscy posiadacze MX-5 są entuzjastami motoryzacji? Raczej nie. Wielu kupiło ten samochód bo się podobał, bo chcieli poczuć wiatr we włosach, albo mieli taki kaprys. Niekoniecznie dla wszystkich kupujących MX-5 bardzo ważne jest to jak się prowadzi.

Z tego powodu nie rozumiem dlaczego mieli byśmy omijać szeroką grupę ludzi którzy motoryzacje jako taka ma gdzieś, a mimo to jeżdżą autami. Nie wiem jaka jest procentowa ilość entuzjastów motoryzacji w społeczeństwie, ale jestem przekonany że jest najwyżej kilka-kilkanaście procent z ogólnej liczby użytkowników aut.

Inna sprawa coś Ty się tak dosiadł tego audi? Właściwie przyzwoite auto jak na swoją cenę.

kulkas pisze:Technicznie rzecz biorąc SMG to jest klasyk ze sterowaniem elektrohydraulicznym.
Pewnie zauważyłeś że coraz więcej producentów stosuje skrzynie dwusprzęgłowe, gdyby tak te skrzynie się rozpadały to raczej producenci nie pchali by tego do swoich aut bo rodziło by to tylko problemy. Fakt jeszcze są mniej wytrzymałe, ale przypuszczam że to kwestia dopracowania materiałów i technologii. W zamian otrzymujemy bezstratne przeniesienie napędu.
No i jeszcze jedno nie mieszajmy aut projektowanych do jazdy po torze z autami cywilnymi. Na tor wjeżdżasz na własną odpowiedzialność i powinieneś być świadomy konsekwencji.


hella_flush pisze:Nie istnieje coś takiego jak bezstratne przeniesienie napędu, skrzynia dwusprzęgłowa pozwala na mniejsze przerwy w przekazywaniu momentu na koła, starty to inna sprawa.

Pchają to do aut, bo ludzie są leniwi i coraz gorzej ogarniają motoryzację przez co coraz mocniej kochają automaty z aksamitną jak w DSG zmianą biegów (niedługo jeszcze w obwodzie pasa się upodobnią do hamerykańców). Do tego to niezły zarobek dla producenta jak takie DSG skończy się już po okresie gwarancyjnym. Manuala poskłada średni mechanik, DSG w zasadzie trzeba kupić używane (loteria) bądź nowe (droooogo).

Z wyjazdem na tor - jadę na swoją odpowiedzialność ale z manualem zagrożenie, że coś się sypnie jest mniejsze, potencjalne koszta naprawdy również dużo niższe a dla trackdayowców ma to znaczenie.

No i do manuala FWD wrzucasz szpere jak wydasz pareset euro, wrzuć szpere do DSG :D


Zmieniasz temat.

Było o wytrzymałości. Przyznałem Ci że najnowsze skrzynie jeszcze nie są tak wytrzymałe jak manuale. Inna sprawa że manual jest nieco dłużej na rynku i producenci mieli czas dopracować materiały i technologie. Daj jeszcze parę lat skrzynią typu DSG a też będą wytrzymałe.

Teraz piszesz mi o tym że ludzie są leniwi. Co to ma do wytrzymałości skrzyni?
A nawet jeżeli, to co w tym złego że nie każdemu sprawia satysfakcję ładna redukcja?

Dalej, jak kupujesz nowe auto to przeważanie masz wybór między manualem a automatem (czy będzie to klasyczny automat, skrzynia dwu-sprzęgłowa, zautomatyzowana, bezstopniowa czy jeszcze jakiś inny wariant). Fakt nie zawsze, na przykład w hybrydach jest przeważnie bezstopniowa, albo w niektórych limuzynach (Jaguar XF przykładowo jest tylko z automatem) które z założenia mają Cię komfortowo przewieźć z punktu a do b.

Co do naprawy, no jest drożej. Komfort kosztuje.

Może jakiś dziwny jestem, ale zawsze myślałem że jeśli ktoś regularnie jeździ na trackdaye to ma auto przynajmniej trochę dostosowane do wymagań torowych.

Jak się w zapatrujesz na patenty takie jak automatyczny między gaz przy redukcji biegu w skrzyniach manualnych? Jest takie coś we wspomnianym 370z, albo w niektórych audi a4 B8 z manualem? No przecież takie coś to jest odebranie jednej z podstawowych umiejętności szanującego się kierowcy...

A tak właściwie to twoja wypowiedź na mnie sprawiła wrażenie bardzo uprzedzonej wobec tych którzy korzystają z auta tylko po to żeby przemieścić się z punktu a do b. Dopiszmy jeszcze ideologię i ruszajmy na wyprawę krzyżową przeciwko niewiernym (czyli tym którzy nie są entuzjastami motoryzacji a mimo to dalej jeżdżą autami).

kulkas pisze:Elektroniczna szpera
a) Jest to rozwiązanie tanie.
b) Z racji tego że jest tanie jest stosowane w autach cywilnych
c) Autami cywilnym można wjechać na tor. Nikt tego nie zabrania. Tyle że auta cywilne z założenia nie są przystosowane do pałowania na torze.
d) Auto cywilne można dostosować do jazdy sportowej, ale wtedy stanie się autem sportowym, które z seryjnym ma niewiele wspólnego.
e) Chyba nie oczekujesz od Hyundaia Genesis za 100 coś tysięcy (tam chyba była elektroniczna szpera, mogę się mylić) że będzie autem torowym?
f) Nigdzie nie napisałem że klocki wystarczyły mi na 40 tys, gdyż były zjechane niemal do zera z przodu i tyłu po 27 tys. . Mojej siostrze w Kii Cee'd wystarczyły na ponad 45. A na ile tobie wystarczają klocki w typowym cywilnym aucie przy jeździe (nawet dynamicznej) po drogach publicznych, ale bez jazdy sportowej po torze wyścigowym w aucie z elektroniczną szperą?


hella_flush pisze:a - No i co z tego?
b - W cywilnych ale usportowionych - 350z/370z, Abarthy i duuużo innych aut, niby całkiem żwawych.
c i d - Patrz b.
e - Nie pamiętam jaka tam jest szpera, ale tak, oczekuję, że coupe z RWD będzie się dobrze nadawać na trackdaye.
f - Poniżej 20 tyś km w cywilu.


@Abarth - prawdopodobnie masz rację, może tam być zainstalowana elektroniczna szpera.
@350z/370z - możesz podać dokładne źródło informacji?
b) Auto cywilne - według założeń to było wszystko co nie jest sportowe i egzotyczne (czytaj: nieprzyzwoicie drogie), czyli w tym wiele całkiem żwawych aut. W aucie cywilnym koszty są bardziej ważne niż na przykład w egzotycznym.
c) i d) - Jak dostosujesz auto cywilne (w tym to całkiem żwawe) do jazdy torowej - to problem się rozwiąże. Jak nie to miej świadomość że to nie do tego ten typ aut został stworzony.
e) A ja oczekuje że z uśmiechem na twarzy poślizgam się w zimie na parkingu, albo całkiem żwawo przejadę jakąś boczna drogę. Ba może nawet raz czy dwa wjadę na tor. Jak widać różnimy się w oczekiwaniach wobec tego auta.
f) No to zacznij częściej hamować silnikiem :P

kulkas pisze:Dodatkowo zauważ że sam stwierdziłem iż współczesne auta są grube i nie ma czego tutaj chwalić. Nie ma również sensu popadać w skrajności tym bardziej że za masą idzie komfort i bezpieczeństwo.


hella_flush pisze:O komforcie i bezpieczeństwie na pewno chętnie z Tobą podyskutują użytkownicy forum "SUV my love", no offence, ja się po prostu nie czuję na siłach w tym temacie bo uważam, że Euro NCAP to manipulacja a z komfortu klima, elektryczne szyby i wspomaganie to wszystko co mi potrzeba do uznania auta za komfortowe.


Zgubiłem się. Nie rozumiem czemu od MX-5 nie mogę oczekiwać jako takiego komfortu (czym by on nie był).
Co więcej nie widzę problemu aby zamówić auto w "gołej" wersji a potem jeszcze wywalić np. wygłuszenie. I będzie lżej i mniej komfortowo. Owca cała i wilk syty :P

No a teraz poważnie. Znów pojawiają się dziwne uprzedzenia. Czy wierzysz w gwiazdki NCAP czy nie, twoja sprawa. Ale udowodnij mi że golf 1 jest równie bezpieczny lub nawet bezpieczniejszy od golfa generacji 6.

kulkas pisze:Da się wyłączyć kombinerkami, wystarczy odcinając czujniki. To że ECU pewnie się na nas za to obrazi i zmniejszy moc to już inna bajka.


hella_flush pisze:To jaki ma wtedy sens to machanie kombinerkami jak nam tryb awaryjny odpali? Chodzi o wyłączenie systemów jak lecimy na tor i aktywację jak 18-letnia córka jedzie do żabki po browar dla ojca.


Pytanie było czy da się wyłączyć. Odpowiedź TAK da się, co należało dowieść. A że są tego konsekwencje to już inna bajka.

Co do VAG, w większości przypadków ESP nie jest bezstratnie wyłączalne. Są jednak wyjątki np. współczesne audi z rodziny RS.
W gruncie rzeczy nie widzę problemu w tym że ESP jest niewyłączalne w dajmy na to passacie albo polo. No bądźmy szczerzy jak ktoś ma trochę benzyny we krwi to raczej w takie auta się nie pcha bo są ciekawsze odpowiedniki dla aut tej klasy (z punktu widzenia entuzjasty). Problem jest to tylko w kilku konkretnych modelach jak na przykład golf Gti który z racji swej specyfiki jednak powinien mieć wyłączalny ten system.

kulkas pisze:No da się zaprojektować. Będzie taki silnik musiał się kręcić wysoko i mieć jakieś cuda typu zmienne fazy rozrządu, klapki w dolocie, odelżone części, świetne smarowanie.
To kosztuje.
Jeśli wsadzimy turbo, to otrzymamy przyzwoite osiągi, duży moment obrotowy wtedy kiedy jest potrzebny za rozsądną cenę. Jeśli dodatkowo będziesz się spokojnie obchodził z gazem to spalanie będzie przyzwoite (inna sprawa że jednostka 1.4 turbo odpowiada osiągami mniej więcej 2.0 więc jakichś cudów w spalaniu oczekiwać nie należy.) No i jeszcze kwestie podatkowe.


hella_flush pisze:Z podatkami - racja. z resztą kwestii się nie zgadzam, popatrz na jednostki serii M50 od BMW czy B seria od Hondy, jakoś nie były pakowane do aut za miliard. A przy spokojnym obchodzeniu się z gazem to V8 w Corvette Z06 (silnik LS6) pali w trasie mniej niż 10...


Sąsiad ma Corvette Z06 i mówił że przy delikatnej jeździe potrafi zejść do 12 litrów. Ma też buicka electre czwartej generacji z silnikiem 7,5l i twierdził ze jak wracał nim z warszawy to zszedł do 14 litrów... Ale co z tego? Chcesz mi powiedzieć że delikatnie traktowana wolnossąca Corveta spali mniej od delikatnie traktowanego polo z turbo? Czy tez twierdzisz że 12 litrów przy emeryckiej jeździe i cenie ponad 5zł za litr to mało?

A co do wspomnianych silników - tak, zgadza się że te silniki nie były pakowane do aut za miliard. Z
tym, ze są to silniki które nie kosztowały majątku. Żeby było
śmieszniej w koncernie VW czy Fiat jest jeszcze kilka silników, które
konstrukcyjnie bazują na modelach z lat 1989-1995. Dowodzi to jedynie,
ze tamten czas był jak gdyby punktem kulminacyjnym dla zwykłych
silników benzynowych o wtrysku pośrednim. Zauważ, ze im bardziej do
głosu dochodzi "ekologia", tym więcej w nich elementów drogich i
mogących się popsuć. Znajdź silnik benzynowy, wolnossący, o wtrysku
pośrednim, który ma świetne parametry, przy tym spala kropelkę i nie
ma wadliwych elementów...
Co do amerykańskich V8 to stopień skomplikowania tych silników jest na
poziomie budowy silnika od kosiarki... Wielkie pojemności, dwa zawory
na cylinder, wałek rozrządu w kadłubie (bloku), długie laski
popychaczy... bez ingerencji w konstrukcje, odpowiednich materiałów,
te silniki nie kręcą się chyba wyżej niż 5k rpm... a spalanie to
akurat w USA jest na piątym miejscu ważności, albo nawet dalej...

kulkas pisze:Czyli to cos ma zwiększyć komfort jazdy, co samo w sobie jest dobre. (chodzi o dwumasy - przyp. mój)


hella_flush pisze:Nie prościej lepiej wyważyć silniki a ludzi nauczyć posługiwać się sprzęgłem w sposób prawidłowy? O komforcie już pisałem wyżej


Wyważenie silnika - no można wyważać silnik, stosując układy mas wirujących, ale wtedy
wyważasz tylko któraś z częstości. Generalnie wyważa się druga
harmoniczna, bo pierwsza występuje nisko, czyli nie ma sensu się nią
zajmować. Dodatkowo, silników innych niż rzędowe 6 lub V12 nie da się
idealnie wyważyć i zawsze będą drgały. Nie dość tego, silnik nie
dostarcza momentu obrotowego w sposób ciągły. Jak wiesz, taka czwórka
ma zapłony co 180 stopni, a w miedzy czasie silą napędowa nie jest
dostarczana. Generalnie są to takie strzały z momentu i żebyś tego nie
czul na całym aucie, stosuje się rożnego rodzaju tłumiki drgań
skrętnych. Dwumas jest raczej stosowany w dieslach, bo tam
siły/momenty przy niskich obrotach są dużo większe. Obecnie wielu
producentów zaczyna stosować kola już nie dwumasowe, ale wielomasowe,
z możliwością odpowiedniego sterowania, tak żeby jak najwięcej drgań
wyeliminować (Audi, BMW).

Samo posługiwanie się sprzęgłem - zdecydowanie prościej założyć dwumas. Jeden na 10 kierowców ma prawidłową pozycję za kierownicą, a obsługa sprzęgła mimo wszystko jest trudniejsza niż ustawienie fotela.

kulkas pisze:Zawyżane wyniki - niech i tak będzie. Jak kłamali tak kłamią.
A co do artykułu na Jalopniku o praktykach Ferrari, to dobrze się to czyta, tylko co z tego?


hella_flush pisze:Nie chodzi o Ferrari, zobacz sobie różnice pomiędzy danymi faktycznymi (tymi z reklam) a rzeczywistymi, wynikającymi z pomiarów.


Nie posiadam danych statystycznych na ten temat, aby móc powiedzieć czy producenci kłamią bardziej czy mniej. Ciągnąc dalej rozważanie na temat tego czy producenci bardziej okłamują teraz czy dawniej wchodzimy na wyższy poziom gdybania.

kulkas pisze:Norma sojuz 8 i podobne - <długie milczenie> A czy w tej bajce są też smoki?


hella_flush pisze:A nie masz wrażenie, że producentom to jest na rękę? Kiedy słyszałeś o oporze branży przeciw coraz to głupszym pomysłom brukselskich/kalifornijskich urzędników? Branża samochodowa jest potężnym biznesem, obracającym setkami miliardów dolarów. Skoro McDonald potrafi bombardować inicjatywy związane ze zdrową żywnością w USA (http://www.youtube.com/watch?v=slwgXXVXM3I) to branża samochodowa przy odrobinie chęci zdmuchnęła by te porąbane (czyli ponad Euro2) normy emisji na śmietnik historii.


Zaprojektowanie (tu wstawa nazwę części np: silnik) kosztuje. Dla mnie jako producenta najlepiej jest sprzedawać tę część tak długo jak to tylko fizycznie możliwe. Dzięki temu zwracają się moje koszty poniesione na badania i zostaje górka zwana zyskiem.
Jak taka Kalifornia czy inna unia wcina mi się z normami euro to koszty na badania i projektowanie wzrastają. Górka zwana zyskiem zmniejsza się. Udziałowcy się złoszczą.

Wszyscy kradną, wszyscy biorą łapówki, nie ma ludzi których nie można kupić. Nawet zakładając że tak jest (w przypadku "warunków normalnych" wątpię w taki stan rzeczy ale już mniejsza z tym) to w pewnej chwili ilość osób do przekupienia razy wysokość łapówek przekroczy koszt zaprojektowania od nowa całego auta.

Kolejna sprawa to ilość graczy na rynku. Branża motoryzacyjna to nie jest monolit jak McDonalds (nie żeby ta firma czy dowolna inna zatrudniająca więcej niż 1 pracownika była monolitem, ale na pewno łatwiej jest jednemu wręczać łapówki niż tworzyć ogólnoświatowe zmowy producentów). Trochę to utrudnia wspólne dawanie łapówek :D

Nie ma to jak trochę fantastki, lol.

kulkas pisze:No dalej nie rozumiem idei 3 OSOBOWYCH hatchbacków klasy kompakt - ale wnioskuje że miałeś na myśli auta 3 drzwiowe takie jak Mazda 2, Ford Ka, Fiat 500, lub dowolny kompakt w wersji 3 drzwiowej.


hella_flush pisze:Nie, chodzi o 3 drziowego Focusa (next gen tylko 5d), Bravo, Guliette czy inne kompakty, które w razie niemca przewiozą 5 osób i bagaż ale na co dzień są zgrabne i znośne dla oka.

Ka czy 500 to auta segmentu A, Mazda 2 to segment B, Segment C to tzw. "klasa golfa" czyli popularne kompakty. Mieszasz lekko ;).


O popatrz, auto klasy golfa, ba nawet to jest golf! I ma 3 drzwi!!!
http://cenniki.konfigurator-vw.pl/pdf/golf_3-drzwiowy.pdf

A co do wyglądu - na początku poprzedniego postu założyłem że tematu odczuć estetycznych nie dotykam.
Co do mieszania - biorąc pod uwagę początkowe założenia to wszystkie wymienione auta znajdują się w tej samej grupie aut cywilnych.

kulkas pisze:Inna sprawa jest taka że przez te 5-7 lat będę jeździł swoim nowym autem względnie bezawaryjnie (nie dotyczy Alfy). Ciężko jest to samo powiedzieć o bezawaryjności klasyków.

Bezawaryjność ogólnie - elektroniki jest coraz więcej i siłą rzeczy będzie się psuć. Tylko jakoś tak miał bym pewne opory wybrać się dowolnym cywilnym 30 letnim autem na kraniec Europy. Zaś moją obładowaną elektroniką NC mógł bym jechać nawet dzisiaj. Ba nawet przez myśl by mi nie przeszło że coś może się zepsuć.


hella_flush pisze:O alfie możemy tak przerzucać piłeczkę, ja się po prostu włochów nie boję, tak samo jak zadbanym i sprawdzonym klasykiem też bym się nie bał. Wiadomo, że 30 letnie auto może wymagać więcej pracy przed długą podróżą ale głównie dlatego, że ma 30 lat. Gdybym miał wybrać auto w podróż dookoła świata to chciałbym fabrycznie nowe W123 albo Toyote J70. Jestem przekonany, że żadne współczesne auto nie dotrzymało by im kroku.


Alfie - racja dajmy spokój.

Bezawaryjność jako taka - nowego W123 nie dostaniesz w salonie. A taki utrzymany w stanie "jak nowy" specjalnie tani nie będzie.
Ciężko powiedzieć czy defender to już współczesne auto czy jeszcze nie (ostatecznie chyba dalej jest sprzedawany jako nowy), wiec go pominę. No ale takie hiluxy podobno są ciężkie do zajechania.
Faktem jest to że W123 naprawisz przysłowiowym młotkiem w dowolnym miejscu na świecie a z nowymi autami może być problem gdy wylądujemy na środku Syberii.

A z drugiej strony, jak często na co dzień znajdujesz się w miejscu w którym nie ma żadnego dostępu do w miarę dobrze wyposażonego warsztatu?

@dmd
Masz rację.
Mówimy teraz o historii motoryzacji. Nie jest ona lepsza ani gorsza od współczesności. Jest inna.
ODPOWIEDZ