Obydwa te zawieszenia to konstrukcja twin tube (czyli nieco słabsza performensowo, poczytaj sobie mono tube vs twin tube), natomiast seria flex ma niezaprzeczalną zaletę w postaci stałego (ustawianego osobno) napięcia wstępnego sprężyny bez względu na wysokość, na jakiej postawisz furę. Na tym najtańszym dziadostwie (street) im bardziej obniżasz auto tym bardziej luzujesz sprężynę, przez co auto im jest niżej, tym bardziej pływa i dobija, pomysł totalnie z dupy, działa odwrotnie do potrzeb takiego rozwiązania. We flexie (i wyższych modelach) ustawiasz sobie sprężynę na pożądane napięcie górnymi tulejami (tymi bezpośrednio pod sprężyną), a dolną tuleją, czy raczej dolnym mocowaniem kolumny regulujesz wysokość całości. No i masz przynajmniej w komplecie górne mocowania, a nie jak w tej turbo biedzie street, gdzie przekładasz swoje stare i o ile one w ogóle będą pasować to je zaraz rozszarpiesz sztywniejszym zawieszeniem. Taka pozorna oszczędność.
Edfc z gpsem pozwala Ci automatycznie zmieniać wartości tłumienia amortyzatorów w zależności od położenia na mapie. To trochę taki gadżet do napinania się jeśli masz normalne, drogowe auto
Miałem okazję przejechać się paroma NA z teinem (różne modele), generalnie komfortowe zawieszenia na codzień, ja mam u siebie HSD monotube ze sprężynami 9/7kg i jest w ch... twardo jak dla mnie, a jestem tolerancyjny i od 20 lat jak idiota obniżam wszystkie samochody
Tak, że do użytku codziennego tein pod kątem komfortu jest ok. Wg mnie zdecydowanie szkoda kasy na streeta, jeśli już to flex minimum, a optymalnie flex mono, ale to już kolejna półka cenowa.