mam dylemat czy jechac miatką czy zwykłym puszkowozem. jedziemy na 2 tygodnie urlopu - troche mazur pod namiotem troche kwater nad morzem i sunrise festiwal w kolobrzegu - problemu z zapakowaniem nie powinno być - jakoś sie sciśniemy a najwyżej nie wezmiemy leżakow na plażę, pogody tez sie nie boję ale obawiam się o autko szczególnie w niektórych nadmorskich kurortach pełnych bydła, które według mnie szczególnie chętnie porysuje okradnie lub zniszczy czerwone cabrio.
może i przesadzam troche bo miatką nie jeżdże na codzień wiec jakoś nie przywykłem do zostawiania jej tak po prostu na ulicy - raz mi sie zdarzyło u mnei pod blokiem i ktoś mi przez pół samochodu zrobił głęboka ryse gwoździem. Jezdzicie miatkami na urlop? jak z zostawianiem samochodu topless? ślyszałem że dobrym patentem jest opróżnienie schowków i zostawianie ich otwartych? jakies inne rady?
pozdr.
Janusz
miatką na wakacje?
Moderator: Moderatorzy
Hmmm, ja jezdze miata na codzien - w zimie i w lecie, w Polsce i za granica, w deszczu i w sloncu, na wsi i miescie i powiem Ci szerze, ze nie ma co przesadzac - miata to jednak nie ferrari i wg moich obserwacji nie zbudza juz jakis super emocji. Fakt faktem, ze zawsze jak staje to zamykam dach. Ja bym sie niczego nie bal i jesli uwazasz, ze zmiescisz sie z bagazami to mysle, ze dasz rade i bedziesz mial z tego kupe frajdy!!
7 zima z MX-5
no to wróciłem i faktycznie - gdybym nie pojechal miatka to bym żałował:) przy okazji nauczyłem sie pakować miatke w najrózniejsze zakamarki (np czajniczek nad akumulator) , doświadczyłem na wlasnej skórze nieszczelności 16letnich uszczelek i sprawdzilem że wiecej niż 180 z otwartym dachem nie chce jechać a co najwazniejsze jadąc można sie opalać i nie traci sie urlopu:))