pokrótce opiszę swoją przygodę z ubezpieczycielem AVIVA - ku przestrodze innych użytkowników oraz z nadzieją, że ktoś z Was może mieć jakieś doświadczenia z tego typu sytuacjami.
Posiadam u powyższego ubezpieczyciela pakiet OC + AC standard, za który płacę niemałe pieniądze bo 2500zł rocznie po to by czuć się bezpiecznie również w przypadku nieprzewidzianych zdarzeń typu akty wandalizmu, szkody parkingowe itp.
W trakcie 'urlopu' żaba siedziała sobie spokojnie przez dwa tygodnie w wydawałoby się bezpiecznym miejscu jakim jest podziemny parking. Jakie więc było moje niedowierzanie kiedy po powrocie zobaczyłem stan lakieru samochodu. Podejrzenie padło na sąsiada, który trzyma stos pudeł na swojej parceli i który mógł zrobić sobie stojak z prawego przedniego błotnika biednego mx'a - dowodu jednak nie mam. Wściekłość na początku była tym większa, że nadwozie jest, jak to typowe zresztą dla klubowiczów, w bardzo dobrym stanie. Znam każdą niedoskonałość na pamięć i zauważyłbym choćby jedną z rysek, które mnie powitały tępym połyskiem tego dnia.
Przechodząc do konkretu na prawym przednim błotniku znalazłem dziesiątki rys, wiele z nich głębokich do samego podkładu - widoczne wyraźnie na kiepskich zdjęciach które zrobiłem pierwszego dnia. Dla mnie tego typu uszkodzenie kwalifikuje się do przelakierowania całego elementu. No ale na szczęście mam przecież AC...
Nic bardziej mylnego. Otóż dziś otrzymałem odpowiedź negatywną od likwidatora AVIVY, który pisze do mnie: "szkoda ma charakter eksploatacyjny i powstała w wyniku użytkowania pojazdu. Charakter i zakres uszkodzeń [zgłosiłem jeszcze pojedynczą rysę na tylnym błotniku powstałą niedawno wcześniej] na pojeździe wskazuje, że do szkody nie doszło w wyniku nagłego zdarzenia, aktu wandalizmu ale jest to zbiór szkód powstałych w wyniku eksploatacji pojazdu." Dodam tylko że rzeczoznawca robił zdjęcia iPhon'em, no ale to firma sama dobiera środki by odpowiednio szkody ocenić.
Trudno mi sobie wyobrazić na czym miałaby polegać ta eksploatacja, żeby mogły powstać tak regularne zarysowania na lakierze - ewidentnie widać tutaj efekt jakiegoś 'nagłego zdarzenia' bądź 'aktu wandalizmu'.
Jestem wściekły, oczywiście nie skorzystam już NIGDY z usług tego TU i zamierzam walczyć odwołując się od tej decyzji. Pytanie do Was czy ktoś miał podobne przygody, czy ktoś może poradzić jaka droga byłaby skuteczna w egzekwowaniu swoich praw jako ubezpieczonego. Zamierzam skonsultować się z Rzecznikiem Ubezpieczonych.
Będę dawał znać jak sprawa się potoczy.
Zdjęcia:


