paratasman, przypuszczam że na tym forum jestem w "top 10" największych przebiegów nakręconych NC/NCfl, toteż odpowiem:
1. NC 2006, 2.0 6AT - ok. 45kkm w ciągu 12 miesięcy:
-jedna drobna usterka - pęknięty przewód przy cewce zapłonowej, naprawa po gwarancji, kosztu usługi całe 20PLN
2. NC 2006, 2.0 6MT - ok. 50kkm w ciągu 2,5 roku:
-żadnych napraw
3. NCfl 2011, 2.0 6MT - ok. 10kkm w ciągu kilku miesięcy:
- żadnych napraw, poza tymi wynikającymi z własnej głupoty (ingerencja w seryjne zawieszenie i rozebranie nierozbieralnych Bilsteinów B6)
Jedyna irytująca mnie przypadłość NC/NCfl to nagminnie wręcz padające akumulatory. W każdej posiadanej przez siebie NC/NCfl przynajmniej raz wymieniłem baterię, co IMO nie jest normalne.
Zadowalająca była natomiast częstotliwość innych wymian eksploatacyjnych, które sprowadzały się właściwie wyłącznie do klocków i płynów. Nigdy nie wymieniałem sprzęgła ani tarcz hamulcowych. W pierwszej NC nawet klocków nie wymieniałem. W kolejnych już wymieniałem, ale to konsekwencja użytku torowego.
IMO NC/NCfl, podobnie jak poprzednie generacje to samochód ponadprzeciętnie trwały. Wiele podzespołów oparło się cięciom budżetowym i nadal można uznać je za przewymiarowane względem wielkości i masy auta.
Układ napędowy, zawieszenie, hamulce - te podzespoły mogłyby obsłużyć auto o 30% większe i ciężkie i to się moim zdaniem czuje w kontekście usterkowości.
Zawieszenie - chciałbym zobaczyć inny wielowahacz który jest w stanie bez jakichkolwiek wymian wytrzymać 200kkm...
Warto w tym momencie podkreślić, że wiele MX-5'ek nie ma łatwego życia, będąc nierzadko drugim, trzecim czy siódmym autem w garażu, służącym przede wszystkim ładowaniu właściciela adrenaliną czy pomagającym uwalniać skumulowane w kierowcy emocje.