Dorzucę kilka groszy od siebie z racji tego, że w zeszłym roku na początku lipca odwiedziliśmy Chorwację.
Lista startowa:
MX-5 NB z przelotem grubo ponad 200k km, dwie osoby na pokładzie + dojazdówka + zbiornik LPG w bagażniku + bagaż
Suzuki Marauder obwieszony standardowymi chopperowymi sakwami + samotny jezdziec
Cel: 12 dni@Orebić na półwyskie Peljesac, w jedną stronę jakoś 1300km. Droga tam podzielona na dwie częsci postojem, noclegiem i zwiedzaniem Jezior Plitwickich <- Polecam!
Z pakowaniem nie było żadnych problemów. Dwie niewielkie torby turystyczne za fotelami załatwiły sprawę niedoboru miejsca na niezbędne graty. Obydwie przymocowane do oparć foteli, dach można było zamykać i rozkładać choć wymagało to chwilowego wyjęcia toreb. Walizka na klapie do największych też nie należała

Ruszaliśmy wieczorem, w Czechach zaczęło robić się chłodno, Austria przywitała nas deszczem, do Chorwacji wjeżdzaliśmy z lekkim grymasem na twarzach bo niebo było pochmurne a temperatura bardziej polska niż chorwacka. Po pokonaniu mniej więcej 1/3 długości chorwacji wszystko się zmieniło. Patelnia, około 35 stopni + czyste niebo. Reszta trasy pokonana top down. Porządny krem do opalania w schowku i nakrycie głowy to podstawa! Dzięki temu nie wyglądaliśmy jak świeżo ściągnięty z grilla bekon

Powrót od strzału 1300km z przerwami tylko na tankowanie i jedną dłuższą na rozprostowanie kości i jedzienie.
Czy pojachał bym tam raz jeszcze? Oczywiście! W tym roku też jedziemy tyle, że w inne miejsce. Dwa pierwsze tygodnie lipca. Czy miatowozem? Tylko i wyłącznie!
Kilka zdjęć w linku poniżej
https://drive.google.com/folderview?id= ... sp=sharing