Nie miałem z żoną prawie żadnego problemu. Uchomikowałem odpowiednią ilość gotówki i po prostu zakomunikowałem, że zamierzam kupić MX-5'kę.
Oczywiście nasłuchałem się, że: dużo pali, niepraktyczne, wszyscy się będą gapić, będzie się psuł, ktoś przetnie dach, będzie przeciekać, będzie zimno, będę chory, a w zasadzie jestem chory, że mam takie pomysły
Kupić Mazdę pojechaliśmy do Gdańska razem - nigdy nie zapomnę jej miny, jak sprzedający podjechał pod umówione miejsce na parkingu pod ASO Mazdy. Była to NB, a czekając na jego przyjazd już zdążyliśmy się zaprzyjaźnić z salonowym NCkiem
Było wtedy ok. 10 stopni, pochmurno, więc top down i jazda! Dach zamknęliśmy dopiero za Wejherowem, czyli po przejechaniu połowy drogi, ale tylko dlatego, że deszcz zaczął łapać.
Przez rok zabawy z MXem żona nigdy nie zdecydowała się zasiąść za kierownicą - ale to po prostu dlatego, że ogólnie nie lubi prowadzić. Prawy był jednak jej i tylko jej, topdowniliśmy nawet przy minusowych temperaturach!
Niestety Mazdę trzeba było sprzedać przy zakupie mieszkania, więc od dwóch lat skrupularnie chachmęcę kolejne złotówki i być może już w tym sezonie ponownie będziemy cieszyć się słońcem nad głowami.
Rozsądek już dawno poszedł się ... wiecie co. Przy wielkim kredycie na 20 lat, który oczywiście postanowiliśmy jak najszybciej spłacić, ukochana stwierdziła, że "jak cie stać to kupuj tą Mazdę, ale sam będziesz za nią płacił". Oczywiście