dirty pisze:A tak samo tam jak tu ludzie zarabiają handlując autami.
Najlepszą rzeczą dla mnie jest mit tanich i idealnych aut za granicą, nie oszukujmy się...
Kraj nie ma znaczenia a właściciel.
Nie do końca mogę się z Tobą zgodzić. Oczywiście, właściciel ma znaczenie. Ale kraj również!
Primo: z tego powodu, o którym już pisałem wyżej - z własnych doświadczeń wiem, że generalnie w DE i CH nie oszczędza się na przeglądach aut i to nie wcale z powodu tego, że ludzie mają w tych krajach więcej kasy i nie muszą oszczędzać. Osobiście w życiu nie widziałem bardziej oszczędnych właścicieli drogich aut (np. 911, S-Klasse) niż w DE, a dokładniej w landach Baden-Württemberg i Bayern. Na polskie standardy, dużo osób tam mieszkających, nawet tych bogatych, można by nazwać skąpymi. Nie oszczędza się na serwisowaniu aut, bo to się po prostu nie opłaca. Nie od dziś wiadomo, że jeżeli zaniedbamy regularne serwisowanie to prędzej czy później coś się zepsuje. I zarówno Niemcy i Szwajcarzy dobrze o tym wiedzą. Koszty przeglądów są wprawdzie wysokie (wymiana tylko oleju, filtru oleju i powietrza w moim Saabie to koszt 200CHF + koszt oleju 130-140 CHF, generalnie godzina pracy w serwisie to koszt średnio ok 150-200CHF. W Niemczech podobnie.), ale wykonuje się je 2-3 razy w roku (więc to peanuts
), a za to koszty poważnych napraw idą czasem w TYSIĄCE franków (przykładowo, chociaż nie z tej samej "działki" - lakierowanie całej mx-5 TYLKO Z ZEWNĄTRZ wyceniono mi u mnie ostatnio na 6-7tyś. CHF). Dla mnie prosty rachunek - wolę stosować się do zaleceń producenta i na bieżąco wszystko wymieniać niż coś zepsuć a później wydać fortunę na naprawę. Poza tym, przynajmniej wśród moich znajomych, większość osób serwisuje swoje auta w ASO, z uwagi na to, że albo nie ufa, albo po prostu nie zna dobrych nieautoryzowanych warsztatów. Nie mówiąc już o tym, że ASO oferują zazwyczaj samochody zastępcze, co dla ludzi podróżujących codziennie 30-70km autem do pracy w jedną stronę ma również spore znaczenie.
Secondo: ja swoją mx-5, z uwagi na to, że na autach się nie znam, kupię prawdopodobnie z salonu (ale używaną). Dlaczego? Bo wprawdzie zapłacę pewnie z tysiąc Teuro lub franciszków więcej, ale za to dostanę roczną gwarancję i możliwość oddania lub wymiany auta na inne w ciągu 30 dni (bez podania przyczyny). W Polsce nie spotkałem się z taką opcją...
Terzo: Sporo aut z dużymi przebiegami na niemieckim czy szwajcarskim rynku, to auta które codziennie pokonują spore odległości, co jest zdecydowanie lepsze niż auto z tym samym przebiegiem, ale złożonym z wielu krótkich tras.
Quarto:
dirty pisze:w weekend oglądałem mazdę ze Szwajcarii ściągnięta już NB FL - w dużo gorszym stanie od Tomka i to auto już widziało zimę co widać od spodu...
To, że było kupione w Szwajcarii to jeszcze o niczym nie świadczy. Wystarczy, że handlarz udał się do przybytku opisanego przeze mnie poniżej...
Auto sprzedawane w CH przez profesjonalne salony samochodowe są zazwyczaj w dobrym stanie. Podobnie jak i w Dojczlandii, zgodnie z prawem nie wolno w nich sprzedawać aut, których wartość znajduje się poniżej pewnej kwoty (dla Niemiec z tego co pamiętam półtora roku temu było ok 3500-4000 EURO).
Oczywiście wszystko powyższe NIE odnosi się do popularnych w obu krajach komisów samochodowych prowadzonych przez imigrantów (tzw. Einwohner mit Migrationshintergrund). Łatwo je zresztą rozpoznać - w nazwie znajduje się zazwyczaj nie niemiecko-brzmiące nazwisko i "Automobile".
Tam niestety bardzo często natknąć się można na krętaczy i auta z kręconymi licznikami, powypadkowe sprzedawane jako bezwypadkowe, w złym stanie technicznym i bez ważnych badań. No ale oczywiście też tańsze niż te z udokumentowaną przeszłością.
A już rzeczywiście najgorsze są te sprowadzane z Włoch do Niemiec, jak zresztą trafnie zauważył
irakleo. Takie radzę omijać z daleka...
@ irakleoirakleo pisze:Auto zakupione z niewielkim przebiegiem i używane głównie w sezonie letnim to wymarzony temat i sporo ich na rynku.....ale kosztują zawsze sporo więcej niż zajechane egzemplarze.
Cuda się zdarzają. Moja znajoma chciała sprzedać swoją zieloną NB z 2001r z silnikiem 1,6 w naprawdę idealnym stanie - wiem bo nią jeździłem
Poza tym na bieżąco serwisowana wg. książki serwisowej, bezwypadkowa, pierwszy właściciel, przebieg ok. 120 tyś. km, jeżdzona w zimie (ale tu się soli nie sypie, więc nie jest to tak istotne), z hardtopem za 8 tyś. CHF czyli ok. 22 tyś PLN.
Oczywiście odradziłem jej taki pomysł!
Uff... ale się spisałem...