Szukałem ofert ubezpieczeniowych dla mojej Madzi (NBFL 2001 1.8 Sport). Wg katalogu jest warta 40 200 zł (ciut dużo jak na mój gust, no ale tak piszą). Dane kierowcy: prawo jazdy od 10 lat, zniżki AC i OC każda po 30%.
Porównałem oferty trzech "tanich" ubezpieczycieli: Axa, Liberty i mBank (czyli BRE Ubezpieczenia).





Druga wersja to 3688 zł, przy czym tez jest 15% udział własny i w dodatku AC NIE OBEJMUJE kradzieży, tylko uszkodzenia, i oferta nie zawiera NNW!!. Dodatkowo jakiś kiepski Assistance. Ogólnie - TOTALNY SZAJS.


OC+AC Premium, NNW na 20 000 zł, Premium Assistance. Suma: 3946 zł

Powiem wam, że nie sądziłem, że różnice są tak gigantyczne. Kupując w Liberty zaoszczędzamy ok. 500 zł w stosunku do Axa, a w mBanku - ok. 1400 zł!
Problem polega na tym, że kiedy porównuje się te najbardziej reklamowane wersje ubezpieczeń, to ceny są podobne, ale diabeł tkwi w szczegółach, bo rózny jest zakres ubezpieczenia.
Np. bardzo nieuczciwym posunięciem jest coś, co często stosują ubezpieczyciele - w przypadku uszkodzenia zwracają nam koszt części pomniejszony o amortyzację. Rozumowanie jest takie: skoro auto ma 7 lat i jest odpowiednio mniej warte niż nowe, to tak samo mniej warte są części zapasowe -- ale to bzdura, bo przeciez nie kupujemy tych części na szrocie (zwykle

Co o tym sądzicie?