To jeśli jeszcze mogę dodać - choć szukałem wątku w którym mogłem to zamieścić i nie znalazłem - to niech będzie to może jakimś wyznacznikiem jak bardzo MX-5 może się podobać i jaki efekt dać po zakupie......
Dla potomnych – Jak się kupuję MX-5 i DLACZEGO !!!! Od dłuższego czasu przymierzałem się do zakupu większego auta niż posiadałem – a mianowicie Opel Corsa. Bardzo podobało mi się auto z popularną „kurą” w logo. (W rzeczywistości logo to z kurą nie ma nic wspólnego, tak mianowicie określają złośliwcy „Skodzianki”) W kręgu moich zainteresowań była RS-ka. Niestety w naszym kraju były tylko 3 (słownie: trzy) do jazd testowych i wszystkie na południu kraju. Najbliższa oddalona o 350 km. Nie widziałem za bardzo sensu jazdy na jazdę testową choć do zakupu byłem przekonany w 99%. W salonie Skody byłem kilkunastokrotnie konfigurując i dopytując o nowe możliwości czy to jazdy czy doposażenia auta. Aż ktoś ze znajomych rzucił hasło, że za taka kasę to spojrzał by tylko na Mazdę 6 w najnowszym opakowaniu. No to nic innego nie zostało uczynić jak zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Wizyta w salonie – dostępna na miejscu Mazda 6 2.0 SkyPASSION sedan. Na początek krótka charakterystyka auta przez dealera i zajęcie miejsca w „6-stce”. Biorąc pod uwagę wrażenia i przyjemność z jazdy – szybki powrót do domu – odpalenie neta i fora do przeglądu. Setki opinii nowych właścicieli Mazdy 6. Opinia jak tyłek, każdy ma swoją ale szacunkiem darzę ludzi, którzy pomimo posiadania na chłodno potrafią ocenić i wypowiedzieć się bardzo obiektywnie o nowym nabytku. Nie miejsce tu teraz na wypisywanie kilku cennych uwag, które powstrzymały mnie od zakupu Mazdy 6 w chwili obecnej. (Ta „formalność” została odłożona na „moment” później……)
Jednak będąc w salonie Mazdy spojrzałem na Mazdę MX-5. I zadałem kilka zdawkowych pytań sprzedawcy. Po powrocie do domu i chwilowym powstrzymaniu się od „6” zacząłem czytać o MX-5. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Wystarczyły opinie, rankingi bezawaryjności i kilka ciekawych wątków na temat tego auta, by….. „wleźć” na stronę kilku salonów Mazdy – i znaleźć „JĄ”. Stała i po prostu czekała.
Z powodów poważnych problemów zdrowotnych nie mogłem pojechać od razu by ją zabrać. Niestety dwie kolejne operację coraz bardziej opóźniały tę przyjemność do tego stopnia, iż zrodziły się obawy, że ktoś może ją bardziej pożądać niż ja.
Dlatego niezwłocznie po wyjściu ze szpitala – pewne rozmowy logistyczne i wpłata zaliczki pozwoliły mi troszkę spuścić powietrza przed obawami ostania „na lodzie”.
Kolejne rozmowy logistyczne (których było sporo, BOWIEM BYŁEM ŚWIEŻO PO OPERACJI KRĘGOSŁUPA a po odbiór auta musiałem pokonać 520 km) pozwoliły zgrać tak terminy z uprzejmą mi bardzo osobą, która pomogła mi dotrzeć do salonu i umożliwiła dokonanie jedynego słusznego zakupu – i to kiedy – w dniu
św. WALENTEGO – tak, tak – w dniu 14 lutego. Tak więc były to dotychczas najbardziej udane Walentynki – (
ha ha ha h aha hah ah ha). Proszę na to z przymrużeniem oka spojrzeć – ale w pewnym sensie można się w Niej zakochać…….
Mazdą MX-5 wykonałem tylko jedną jazdę próbną i dokładnie tylko w jednym celu – w takim by sprawdzić czy zjadę do swego garażu – bowiem kąt nachylenia zjazdu jest na tyle duży, że wiele aut z niskim zawieszeniem nie pokonuje tej „zjeżdżalni”. I był to jedyny powód dla którego mógłbym zrezygnować z jej zakupu. Chyba, że najpierw przebudowa zjazdu……
Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości – niech uwierzy – można kupić auto bez jazd w ciemno – a wsiadając do niej za każdym razem mieć takiego banana na ustach, że nie jedna „m….a” sięgnąć po niego by chciała. I proszę bez urazy za wspomniane zwierzę – to tylko żartobliwie w odniesieniu do banana.
Pozdrawiając wszystkich posiadaczy i tych, którzy się do posiadania przymierzają….
Robert vel Peecer