Kontrolka pali się permanentnie.
Ładowanie na jałowych pod obciążeniem 13.9V. Zwiększanie obrotów nie wpływa znacząco na zwiększenie ładowania, dochodzi do max 14.05V. Sprawdzone i wyczyszczone wszystkie masy (kratownica, grodź, okolice przepustnicy, pod reflektorami). Sprawdzony przewód, wtyczka na alternatorze. Sprawdzone i podmienione 2 akumulatory, 2 alternatory. Na wszystkich zestawach ładowanie identyczne. Od dwóch dni, po naprawdę solidnym nagrzaniu (kilkanaście km jazdy) i jednostajnej jeździe kontrolka potrafi zgasnąć (niestety nie wiem jak wtedy wygląda ładowanie bo nie miałem pod ręką mikrometru). Dlaczego piszę jednostajnej jeździe? Otóż po przekroczeniu ok 3600obr na zapiętym biegu znowu się zapala natomiast na luzie zapala się przy obrotach bliskich odcince.
Z racji tego, że jak krzaczy mi się elektryka to aż mną trzęsie i kompletnie nie jestem jej fanem proszę o sugestie - może ktoś przerabiał podobna akcję
Mi na myśl przychodzi tylko jedno - jak bardzo realne jest uszkodzenie ECU i co za tym idzie sterowania regulacją napięcia?
No chyba ze ktos mi podstawi NB do testowania razem z Motywacja (np. blondynka w okularach 
ale mozna negocjowac 
) 
i jego zdecydowana postawa NB - ładowanie z ECU , a także zregenerowany alternator ( szczotki ,łożyska ,i coś co wszyscy nazywają regulatorem ) dają jedna odpowiedź - ECU .
- łapy wielkie się trzęsą a tam takie mikroskopijne elementy .
