21 lut 2014, 1:57
No dobra, czyli jest w tej chwili tak:
4 rundy
2 klasy - N/A i Turbo.
N/A - Samochody od 90KM do 167KM (wg. specyfikacji fabrycznej)
Turbo - Samochody od 160KM? do 240KM?
All Stars
10 N/A EAST vs. 10 N/A WEST
10 Turbo EAST vs. 10 Turbo WEST
Obecność obowiązkowa na wszystkich 4 rundach żeby być klasyfikowanym.
No to ja się pytam - gdzie jest Keep it fun?
Na Jastrząb można się dostać w inny sposób, ale żeby przebieg tych półrocznych zmagań był ekscytujący, to jednak potrzeba IMHO czegoś więcej.
Pokazał to ostatni z serii MMC 2013 Ułęż, gdzie do końca nie było wiadomo, kto będzie Namber Uan całej 5 spotkaniowej serii. Emocji było co niemiara, bo nie było do końca wiadomo, co się wydarzy i kto wygra, a różnice punktowe były bliskie. I się działo!
A po drodze MMC było parę niespodzianek - a to ktoś dobrze wykręcił czas na NA, a to wpadł koleś drugi raz na tor Miatą (ale wytrawny kartingowiec) i był bodaj pierwszy, albo drugi (brak strony miataminichallenge.pl z zeszłego roku doskwiera, w każdym razie koleś którego nicka nie pamiętam - zamieszał).
GENERALNIE było tak, że każdy mógł się poczuć "kimś" w rozgrywce. Do końca.
Kurde, nawet ja zdobyłem zdaje się 1 punkt za 12 miejsce w jednym z eventów i byłem w klasyfikacji ogólnej (odkryłem to na stronie, uwaga, miata...). Pod sam koniec tej klasyfikacji, ale jednak byłem.
Przy obecnym regulaminie, wydaje mi się, że ten fun umyka. Ta nieprzewidywalność (pamiętacie emocje związane z mokrym torem???), czyiś dobry dzień, kwestia odpowiedniego doboru gumy (tudzież akurat posiadania takowej) etc.
Więc moim skromnym zdaniem profesjonalizacja powinna się zacząć od:
1. Zbudowania marki MMC jako imprezy innej niż wszystkie.
2. Zbudowania relacji marketingowych, biznesowych, jakkolwiek to nazwiecie, z potencjalnymi i faktycznymi sponsorami.
3. Zbudowania relacji z mediami.
4. Dwa powyższe punkty umożliwią osobom idącym w tryb Pro pozyskiwanie sponsorów - bo bez rozpoznawalności marki MMC żaden sponsor oprócz własnej firmy kierowcy/rodziny kierowcy/warsztatu Cytryn i Gumiak nie będzie miał interesu w dokładaniu komuś kasy do woreczka.
5. Podzielenia na ten moment impry nie na 2 klasy, a 3 ( tak jak sugerował ktoś w wątku w starym forum, teraz przywołuję z pamięci 1.6 NA, 1.6NB, 1.8 NC/1.8NA, 1.8NB, 2.0NC/Turbo, Compressor) - po 6 samochodów z dywizji wychodzi 36 na All Stars Jastrząb. Prawie 40, a emocji IMHO więcej...
6. Nie grzmocenia się na siłę z wymaganą ilością startów - punkty mówią same za siebie. Tak to chyba wszędzie działa. A ten jeden wymóg może zniechęcić wielu "pierwszorocznych" - a w końcu wg. regulaminu mają to być szkolenia... A kto ma ciśnienie, ten jakiś sposób znajdzie.
W sumie inspiracją do tego co powyżej było to co napisał Jaro. Wypadasz z 1 rundy - bo coś (choroba, ślub kolegi, zwalone hamulce na dojeździe na miejsce), i w sumie możesz klepać wózek na następny rok, bo wypadłeś z gry.
Coś jak ta syntetyczna F1, gdzie po punktach już na 3 wyścigi wcześniej było wiadomo, kto wygra. Ale, właśnie dlatego FIA zaczęła mieszać w regulaminie i miesza do dzisiaj. Tak samo jak w rajdach. W których stosuje swoją drogą zwężki i inne pierdoły mające wyrównać szanse.
Himber - jak wiesz, wspieram całym sercem MMC, a co więcej, sam nie liczę na All Stars - inaczej niż widz. Byłem tam dwa razy i było zajebiście. Ale przybywając tam na finał, jako widz, chciałbym zobaczyć emocje, a nie wykalkulowaną strategię - "jestem na wszystkich MMC to wchodzę do finału". A, umówmy się - przy obecnym regulaminie i odpowiedniej zasobności portfeli (zerknij na forum ilu jest młodych z miatą jako pierwszym wózkiem ever) to właśnie stałość obecności jest promowana.
A przecież nie powinno być obaw, że tor będzie zapełniony po dziurki.
Co do tego co napisał Ortalion - klas Pro i Fun - może to jest najlepsza opcja. Przedsprzedaż powiedzmy 7-10 (na tyle wyceniam) miejsc w każdej rundzie dla osób deklarujących się jako Pro po odpowiednio wyższej cenie (z racji eliminowania zapisów). Wystarczy potem w klasyfikacji końcowej sezonu wykazać Fun/Pro.
Kończąc mój przydługi wpis, powtórzę - Keep it fun!
P.S. Co do ABS - jak to mawiają amerykanie - "I rest my case". Jako że jeździć się uczyłem i egzamin zdawałem na 126p to nie wiem jak to jest jeździć bez ABS w ogóle. Wiem, że można go depnąć w glebę przed zakrętem i w zakręcie w - jechałem z Arturo onegdaj i byłem w szoku, jak swobodnie podchodzi do kwesti dohamowania, dopóki się nie dowiedziałem, że ma ABS. Było to na Jastrzębiu. IMHO na Ułężu różnice z racji ABS są zaniedbywalne (chyba że akurat na chuj tyle gazu) ale Jastrząb, Biłgoraj, Radom (z mi znanych miejsc) to są łatwo policzalne sekundy.