Temat do kosza

trip odwołany

Forum o zlotach ogólnopolskich - tych które już były oraz wszystkich planowanych.

Moderator: Moderatorzy

Janio
Posty: 186
Rejestracja: 09 gru 2009, 19:35
Model: NB FL
Wersja: Silver Blues
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą

23 lis 2014, 10:34

Witajcie,

razem z Kasią wrzucamy naszą propozycję wyjazdu na rok 2015. Rozpiska z poszczególnymi dniami, opisami itp. będzie uzupełniania na bieżąco :)

a więc:

EURODRIFT 2015:

Termin: Połowa Sierpnia 2015 (może ulec zmianie)
Ilość Dni: 18
Kilometry: +- 5500 km
Finanse: +- 3500 zł/osboa

Mapka poglądowa (nie zawiera dokładnych dróg - przemyślimy to w bliższym czasie)
Obrazek

TRASA:
Wrocław - Budapeszt 605 km
Budapeszt - Dubrownik 785 km
Dubrownik - Split 225 km
Split - Trogir 35 km
Trogir - Jeziora Plitwickie 145 km + 145 km
Trogir - Zadar 145 km
Zadar - Wenecja 500 km
Wenecja - Rzym 550 km
Rzym - La Spezia 420 km
La Spezia - Bormio 360 km
Bormio - Monachium 300 km
Monachium - Dom x km

Kraje:
Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Słowenia, Włochy, Austria, Niemcy.


1. Dzień:
Trasa: Wrocław - Budapeszt (605 km), zwiedzanie Budapesztu.

2. Dzień:
Trasa: Budapeszt - Dubrownik (785 km) - kolacja na starym mieście.

3. Dzień:
Zwiedzanie starego miasta w Dubrowniku.

4. Dzień:
Trasa Dubrownik - Split (225 km), plażowanie.

5. Dzień:
Wypoczynek :)

6. Dzień:
Trasa Split - Trogir (35 km), plażowanie.

7. Dzień:
Trasa Trogir - Zadar (145 km), plażowanie.

8. Dzień:
Wyjazd do Parku Narodowego Jezior Plitwickich.

9. Dzień:
Trasa Zadar - Wenecja (500 km), po drodze zwiedzanie Jaskini Postojnej w Słowenii (2 h zwiedzania).

10. Dzień:
zwiedzanie Wenecji.

11. Dzień:
Trasa Wenecja - Rzym (550 km), kolacja w Rzymie.

12. Dzień:
zwiedzanie Rzymu.

13: Dzień:
Zwiedzanie Watykanu.

14. Dzień:
Trasa Rzym - La Spezia (420 km)

15. Dzień:
plażowanie.

16. Dzień:
Trasa La Spezia - Bormio (360 km), kolacja w górskiej karczmie.

17. Dzień:
przejazd przez alpejskie Stelvio (jedną z najpiekniejszych tras na świecie), następnie dojazd Zamku Neuschwanstein - zwiedzanie, następnie do Monachium - stolicy piwa, zwiedzanie. (300 km).

18. Dzień:
Powrót do domów.


Uczestnicy:
1. Janio i Kasia
2. Zbych i Bożenna


Noclegi będziemy załatwiać na bieżąco, jedzenie w rozsądnych cenach :)

ZAPISY: od dzisiaj do wyjazdu :)


pozdrawiamy Janio i Kasia :)

więcej informacji na priv :)
Ostatnio zmieniony 11 maja 2015, 20:06 przez Janio, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
kammich
Posty: 2925
Rejestracja: 24 lip 2009, 9:55
Model: NA
Lokalizacja: Szczecin

23 lis 2014, 11:25

W tym roku byliśmy latem w niemieckich alpach i zwiedzaliśmy zamek Neuschwanstein. Jak nie staniecie w kolejce po bilety z rana nie macie większych szans na zwiedzanie :D Tam są dwa zamki: Hohenschwangau
Obrazek
i Neuschwanstein. Pierwszy zwiedzaliśmy gdy było słonecznie - kolejka do kasy ok godziny 10 rano miała długość ok 400 metrów :lol: Drugi zamek zwiedzaliśmy następnego dnia kiedy pogoda była lekko deszczowa i sytuacja była już lepsza bo kolejka miała długość tylko 300 metrów :lol: Zwiedzając masz audioprzewodnika z polskim lektorem.
Po zamku Hohenschwangau oprowadzała nas znajoma kuzyna. Gdy cała wycieczka sobie poszła ona wprowadziła nas na taras tego zamku skąd było widać Neuschwanstein.
Obrazek
Widoki z tarasu jak i z okien bardzo ładne
Obrazek

Ogólnie oba zamki cieszą się dużym zainteresowaniem. Podjeżdżają tam całe autobusy chińczyków. Trzeba być naprawdę cierpliwym aby dostać się do kasy :)
zbych
Posty: 69
Rejestracja: 22 sty 2012, 12:15
Model: ND
Lokalizacja: Olsztyn

23 lis 2014, 16:56

Po prostu pięknie! Część trasy zrobiliśmy już na Transcontinental 2013, ale warto powtórzyć w zacnym towarzystwie. Prosimy o dopisanie do listy Zbych i Bożenna
zibi
zoharek
Posty: 1304
Rejestracja: 24 maja 2010, 12:26
Model: Inny
Wersja: Subaru Outback H6
Lokalizacja: Łódź

23 lis 2014, 16:57

Budapeszt - Dubrownik na raz? Powodzenia.. Nie da się dojechać do samego Dubrownika autostradą, i dość spory kawałek wlec się trzeba jednopasmówką, przejazd Split - Dubrovnik to około 4-5 godzin jazdy.
Kurak
Posty: 3915
Rejestracja: 16 sie 2011, 1:39
Model: NA
Lokalizacja: P-ce
Kontakt:

23 lis 2014, 17:51

Z doświadczenia Wam powiem że na Budapeszt warto trochę więcej czasu poswięcić. Jest co robić, jest na co popatrzeć i jest gdzie się zabawić. Ludzie fantastyczni, ceny przyjazne, bardzo na plusik :)
Będąc we Włoszech może warto objechać jezioro Como i przy okazji podskoczyć do Monzy, wygląda jakby było po drodze. Funky chyba poleci :)
Awatar użytkownika
funky
Donator
Donator
Posty: 4077
Rejestracja: 29 lip 2011, 9:30
Model: NC
Wersja: 1.8
Lokalizacja: Warszawa

23 lis 2014, 17:53

Tak, warto sprawdzić czy jest jakiś event, bo tor jak tor, ale jak się zjedzie trochę supersamochodów to mamy kosmos na kółkach ;)
Obrazek

miatasm.com
Janio
Posty: 186
Rejestracja: 09 gru 2009, 19:35
Model: NB FL
Wersja: Silver Blues
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą

23 lis 2014, 19:44

@kammich
Dzięki za informację, przemyślimy odwiedzenie zamków bo może zabraknąć nam czasu.
Czy są warte poświęcenia dodatkowego dnia? :kciuk:

@zoharek
Dzięki za naświetlenie sprawy, na takie odpowiedzi czekamy. Rady ludzi, którzy już odwiedzali tamte rejony są bezcenne. Trzeba pomyśleć nad rozbiciem na dwa dni. :winner:

@Kurak
Budapeszt niestety pomimo pięknego uroku będzie naszym jednodniowym przystankiem :kciukdol: ale dzięki za podpowiedź. :winner:
Monza i jezioro Coma to super propozycja, będzie trzeba o tym pomyśleć. :winner:

@funky
Dzięki za podwójną rekomendacje ! :winner:

pozdrawiamy
Awatar użytkownika
kammich
Posty: 2925
Rejestracja: 24 lip 2009, 9:55
Model: NA
Lokalizacja: Szczecin

23 lis 2014, 21:34

Zależy kto co lubi ale w naszej ocenie nie warto tyle stać w tych kolejkach. Lepiej kupić dwa piwka i udać się do pobliskiej miejscowości i wejść sobie na górę a następnie zjechać na dół. Jak się dobrze zakrecisz na szczycie to polatasz sobie ze spadochronem. Ewentualnie wypijesz piwko i zjesz dobry obiad :)
Jaro
Posty: 3026
Rejestracja: 26 paź 2008, 15:33
Model: NA
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

24 lis 2014, 11:26

145 km z Zadaru do jeziorek Plitwickich też nie zrobisz w 2h ;) kręta jednopasmowa droga na której masz przez 60-70% zakaz wyprzedzania a nie każdy ma tam miatę by cisnąć 100-120 km/h ja trafi się Tobie tir/autobus lokales w zabytku to prędkość spada do 50km/h poza tym od strony Troigiru warto wyjechać drogą, która jest bardzo kręta, techniczna ale z pięknymi widokami jak będziesz zainteresowany to daj cynk podeślę namiary no i jak już tak blisko to bark narodowy KRKA trzeba zwiedzić ;) (droga przez niego przebiega) :kciuk:

a jak połowa sierpnia to o ile nic się nie pozmienia to w jedną stronę na południe możemy potoważyszyć w kierunku Splitu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Pozdrawiam

Jaro

MX-5 NA 1.6T
Torpeda
Donator
Donator
Posty: 663
Rejestracja: 09 lip 2014, 13:07
Model: NA
Lokalizacja: Warszawa

24 lis 2014, 12:26

Park Narodowy Krk jest dużo mniejszy, ale trochę też mniej oblegany, a bardzo podobny do Jezior Plitwickich. Moim zdaniem warto wybrać tylko jeden z nich. Niedaleko Zadaru warto zahaczyć o mniejsze miejscowości, np. bardzo urokliwy był Novigrad po drodze do Krk:
Załączniki
10352150_10152494603605349_3194112173894474361_n.jpg
majkel
Administrator
Administrator
Posty: 6890
Rejestracja: 26 mar 2007, 17:30
Model: Inny
Lokalizacja: Warszawa

24 lis 2014, 18:52

Jeśli nocleg w Dubrowniku, to warto sobie pobyt przedłużyć o dzień i skoczyć do Czarnogóry na objazd Zatoki Kotorskiej i zwiedzanie samego Kotoru i twierdzy. Imho zdecydowanie Kotor robi większe wrażenie niż Dubrownik z jego starówką :D
chwilowo bezmiatowy :)
była: BlackBird (Ptaszyna) NBfl'03 1.8 Memories --> http://www.mx5klubpolska.pl/forum/viewtopic.php?t=1149
był: Ptaszor NA'96 1.8 (BP-Z3)--> http://www.mx5klubpolska.pl/forum/viewtopic.php?t=4852
jest: "Saabina" Saab96 V4 '76 --> http://www.mx5klubpolska.pl/forum/viewtopic.php?t=9196
jest: Hieronim.......
kazik_kazik
Donator
Donator
Posty: 402
Rejestracja: 19 sie 2010, 10:12
Model: NB
Wersja: Magic
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

09 gru 2014, 21:06

majkel pisze:Jeśli nocleg w Dubrowniku, to warto sobie pobyt przedłużyć o dzień i skoczyć do Czarnogóry na objazd Zatoki Kotorskiej i zwiedzanie samego Kotoru i twierdzy. Imho zdecydowanie Kotor robi większe wrażenie niż Dubrownik z jego starówką :D


Ja mógłbym podłączyć się od Budapesztu i dalej do Dubrownika. Reszta wycieczki dla mnie to propozycja Majkela.
Zdrówko!
Tycjan
Posty: 1049
Rejestracja: 27 paź 2007, 14:57
Model: NB MSM
Wersja: Mazdaspeed
Lokalizacja: Świnoujście/Szczecin

09 gru 2014, 22:00

Odnośnie zamków Neuschwanstein i Hohenschwangau:
Jeśli ktoś wpadł na pomysł i pofatygował się wejść na stronę internetową, dowie się, że nie trzeba czekać jak wszyscy np. 4 godzin w kolejce (jest baaaaaaardzo długa), ale może zarezerwować bilet przez internet i zupełnie bez kolejki podejść do 2 okienek znajdujących się z prawej strony budynku z biletami i odebrać swoje zarezerwowane bilety i zapłacić. Cena ta sama - ale bez czekania.

Jak się już tam jest, to warto przespacerować się 10 minut, na mostek naprzeciwko nowszego zamku - zobaczy się piękny widok :idea:
NA`94 1.8 Supercharged - Laser Blue - 230 KM, 264 Nm
NBFL`04 1.8 Mazdaspeed - Velocity Red - 185 KM, 230 Nm
NA`91 1.6 Classic Red - 115 KM,135 Nm
NBFL`01 1.8 Sportive Supercharged - Crystal Blue - 183 KM,212 Nm
NBFL`01 1.8 Laser Blue - 146 KM,168 Nm
Awatar użytkownika
kammich
Posty: 2925
Rejestracja: 24 lip 2009, 9:55
Model: NA
Lokalizacja: Szczecin

10 gru 2014, 18:23

Uwierz mi że kolejka do tych okienek również jest spora :)
Galazka
Donator
Donator
Posty: 1091
Rejestracja: 09 wrz 2014, 10:26
Model: NB
Lokalizacja: Warszawa

28 gru 2014, 17:07

Bardzo możliwe ze bylibyśmy zdecydowani z moja druga polowka, tylko byśmy poprosili o więcej szczegolow tzn wydatków. Wydaje się nam ze cena 3500 za osobe to trochę przesada. Chyba ceny we Wloszech i Chorwacji sa wyższe za benzynę itp. Ale jeżeli ona jest zainteresowana to ja tym bardziej :D Mysle ze damy znac na 100% kolo kwietnia.
Mx-5 NB 1.6 Evolution Orange - Pomarańczka
Mx-5 NB 1.6 MMC Spec - Gruz
Awatar użytkownika
Hookie
Donator
Donator
Posty: 3402
Rejestracja: 01 gru 2011, 19:22
Model: NB FL
Wersja: 1.8 Memories 2
Lokalizacja: Sosnowiec

28 gru 2014, 18:16

No wstęęęęęęęęęęęęęęęęęęępnie bym się pisał z Drugą Połówką... Ale jako że Ukochana jeszcze nie wie, długa droga przede mną. :kciuk:
2011-12: NB 1.8 '98 10th Anni 2260 - Miatulka
2013: NA 1.6 '90 - Babcia
2015 - 2017: NBfl 1.6 '04 - Furia
2019: NBfl 1.8 '01 - Hejka 2.0
2018 - 2022: ND 2.0 '16 Club - Kocur
Maj 2022: - obecnie: NBfl 1.8 '03 - Żaba
lasic
Posty: 211
Rejestracja: 15 paź 2011, 15:25
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

30 gru 2014, 12:53

Ja tylko się wypowiem apropos cen. 3500 to optymistycznie i nie za dużo na osobę. Na samo paliwo musicie liczyć ~2000zł + noclegi ~3500 (para). Zostaje 1500 zł na 18 dni, a jeszcze trzeba doliczyć opłaty drogowe.
Galazka
Donator
Donator
Posty: 1091
Rejestracja: 09 wrz 2014, 10:26
Model: NB
Lokalizacja: Warszawa

30 gru 2014, 17:35

tzn ja mowie w druga strone, ze przesadnie mało. mysle ze jak w 5000 na osoby by się zamknelo to byłoby zajebiscie :)
Mx-5 NB 1.6 Evolution Orange - Pomarańczka
Mx-5 NB 1.6 MMC Spec - Gruz
Awatar użytkownika
nick.es
Moderator podróży
Moderator podróży
Posty: 7684
Rejestracja: 11 mar 2014, 10:13
Model: NB FL
Lokalizacja: Costa Blanca

30 gru 2014, 19:32

Ja się tu jeszcze niedługo szerzej wypowiem (już się przymierzam od miesiąca), ale na ten moment tylko jedna adnotacja: 7000 zł na 18 dni i 5500 km? Nie ma opcji. Musielibyście jeździć 80 na godzinę i przymierać głodem. A już ponad wszystko pytam: po co? Wystarczy dorzucić do tego tysiaka na głowę i zrobią się z tego luksusowe wręcz wakacje, bez żadnych zmartwień i na luzie. W Chorwacji po prostu nie można odpuścić restaurowania się w przyportowych knajpkach. Ich kalmary to chyba najlepsze, co w życiu jadłem. Do tego nie są drogie, choć nawet gdyby były, polecam objadanie się nimi do "odcinki" :>
Awatar użytkownika
nick.es
Moderator podróży
Moderator podróży
Posty: 7684
Rejestracja: 11 mar 2014, 10:13
Model: NB FL
Lokalizacja: Costa Blanca

30 gru 2014, 22:36

Tak się składa, że w ciągu ostatnich dwóch lat byłem w większości miejsc, które macie na mapie. Przede wszystkim plan wydaje mi się bardzo intensywny. Będziecie musieli się nieźle spinać, żeby to wszystko objechać. Zwiedzanie zamków, wizyta na torze w Mozny, zwiedzanie Mediolanu, spadochrony itd. - będziecie musieli wybrać niektóre z tych atrakcji. Po prostu nie będzie czasu lub siły na wszystko.

Z konkretów to tak:

1. Osobiście nie widzę sensu pchać się do Budapesztu przez Czechy. Nuda, płasko, dziury, "łapanki" drogówki. O wiele lepsza opcja to dojechać A4 do Krakowa i myknąć obwodnicą do Zakopianki, albo w Katowicach odbić na Bielsko, potem Żywiec i na Namestovo. Jakkolwiek, byle przez Słowację, a nie przez Czechy. Zarówno Zakopianka jak i trasa przez Beskidy już same w sobie będą atrakcją. A dalej robi się jeszcze fajniej - trasa przez Słowację to dla mnie mniejsza wersja Tyrolu. Inna sprawa to to, że odcinek Wrocław - Budapeszt to szmat drogi. Dwa lata temu jechałem na Hungaroring z Krakowa. To wycieczka na 6 do 8 godzin. Z Wrocławia możecie się nie wyrobić. Zakopianka może być zawalona, ale przez Czechy i tak będziecie się bardziej ślimaczyć. W takiej opcji nie widzę zwiedzania Budapesztu tego dnia.

2. Budapeszt - Dubrownik w jeden dzień? Kompletnie nierealne i bezcelowe (jak już pisał zoharek). Tym bardziej, że tam po drodze są takie rzeczy, że grzechem to szybko ominąć (np. Zatoka Kotorska, o której wspomniał majkel). Inna możliwość, to skierować się wcześniej w stronę brzegu Adriatyku i objechać zatokę Klek-Neum. Niewiarygodne miejsce, które wygląda jak Monaco 70 lat temu. Jakby czas się tam zatrzymał.

Nie mniej, ośmielę się poddać w wątpliwość sens wizyty w Dubrovniku. Fakt, to ciekawe i piękne miasto, ale w szczycie sezonu jego zwiedzanie to katorga. W ostatnich latach Chorwatom chyba się w głowie poprzewracało - ceny są z kosmosu, a tłumy odbierają wszelką ochotę do zwiedzania. Dojazd też kiepski. "Miliony" wloką się tam camperami. Proponuję rozważyć godną alternatywę - Korculę, miasto w którym urodził się Marco Polo. Wygląda trochę jak miniaturka Dubrovnika, ale nie jest aż tak oblegana. Jest bardziej swojsko, cicho i intymnie. Po prostu pięknie. Z resztą, cały półwysep Peljesac, od Ston przez Orebic, Kuciste i Viganj, aż do Loviste, to raj na ziemi. Na bank wybrałbym to miejsce na lay-day, sto razy bardziej niż okolice Splitu, czy przereklamowaną i turystyczną Makarską. Korcula widziana z półwyspu to jeden z najlepszych nocnych widoków, jakie w życiu oglądałem (u mnie wygrywa z Saint-Tropez i Saint-Raphael).

Obrazek

Dodatkowo, w razie potrzeby, mogę podać namiary na tanie i urokliwe miejsce na nocleg/windsurfing/pyszne żarcie.

3. Jeśli chodzi o Jeziora Plitwickie, to najlepiej jest się tam wybrać wiosną lub jesienią. Tutaj zgadzam się z Torpedą: lepiej odwiedzić Krk, a Plitwice zostawić sobie na wypad w innym terminie, kiedy jest tam więcej... hmmm... wody i życia :). Zresztą, wybierając Krk w drodze z południa Chorwacji można jechać linią brzegową Adriatyku, co wg mnie jest jedyną słuszną trasą w letnich upałach. Okolice miejscowości Sveti Jurai i Senj to też rewelacyjne punkty na kąpieli w morzu, boską kolację z owoców morza (ośmiornice złowili przy mnie wędką) i tani nocleg z widokiem na wyspy.

4. Osobiście ominąłbym Zadar (choć to moja prywatna opinia - żeby nie było, że coś komuś narzucam :>), a dopisałbym Triest - wiele osób mi go polecało i teraz już wiem, że w życiu bym go nie ominął będąc w okolicy. Wieczór na starówce był o wiele lepszy niż cały dzień w Wenecji.

5. No właśnie - Wenecja... Dużo się nasłuchałem o niedogodnościach przy zwiedzaniu tego miasta. Jeszcze więcej pytań sam zadawałem i sprawdziłem mnóstwo różnych pomysłów. Samo zwiedzanie to kwestia indywidualna. Można to zrobić na tysiąc sposobów i każdy jest dobry (choć przepłynięcie Canal Grande promem wydaje mi się obowiązkowe w każdej z tych opcji), ale żeby w ogóle dostać się na wyspę trzeba zostawić auto na parkingach w Mestre, albo zaraz na początku Wenecji, przy moście. Obie opcje masakrycznie drogie i ryzykowne (raj dla złodziei samochodów i szabrowników). Można też zostawić auto na "Camping Fusina" i popłynąć promem prosto na Plac Św. Marka. Jest jednak jeszcze jedna opcja, którą odkryłem przypadkiem, wręcz przez pomyłkę. Do Wenecji najszybciej i najwygodniej dostać się pociągiem. Oczywiście zwykle wsiada się w Mestre, albo gdzieś w okolicy, zostawiając uprzednio auto na parkingu, ale można też odjechać dalej od Wenecji. My dojechaliśmy do miejscowości Campagna Lupia, gdzie znaleźliśmy ładny i nie tak drogi hotel Antica Corte. Zostawiliśmy auto na strzeżonym parkingu hotelowym i bez jakiegokolwiek stresu podreptaliśmy 300m na stację kolejową, na pociąg prosto do Wenecji. Ten sam pociąg, niewiele droższy (ceny biletów z Mestre do Wenecji są niemal takie same, jak z Campagna Lupia). Wróciliśmy ostatnim pociągiem jakoś po 22:00, trochę porobieni pysznym winem (nikt nie musiał prowadzić), wypoczęci w schludnym (a nie polskim) pociągu, a ze stacji znów 3 minuty do drzwi hotelu. Koszty były praktycznie żadne. Rewelacja! :)

6. Trasa z Wenecji do Rzymu będzie dla Was dniem cierpienia z powodu wyrzeczeń. Po drodze jest Padwa, Ferrara, Bologna, Modena, Maranello i Florencja. Jedno lepsze od drugiego. Zwiedzania na miesiąc. Do tego muzea Ferrari, Lamborghini, Masserati, Ducati, tor Imola i muzeum Senny. Tu niestety nie pomogę. Po prostu nie można ominąć niczego. Trzeba coś wylosować i przysięgać sobie powrót samolotem za rok, żeby zwiedzić resztę. Współczuję ;]

Mogę natomiast powiedzieć to, co słyszałem od mieszkańców Montese: w drodze z Bolonii do Florencji należy olać autostradę A1 i skręcić na drogę SS64 do Pistoi. Oczywiście najlepiej byłoby zostać w tej okolicy na tydzień i spalić kilka baków benzyny na krętych górskich winklach, po których dziesiątki lekkich lotusów, astonów, S2000 i oczywiście MX-5-ek, przyjeżdżających na lawetach, wariuje przez całe noce tak, że nie można spać, słysząc ryczącą symfonię silników rozpływającą się po górach.

7. La Spezia. Port i palmy super, ale Park Narodowy Cinque Terra to raj dla MX-5! Eden! Nirwana! Zakręty, serpentyny, winkle, kilkudziesięciometrowe klify, a na nich jeszcze więcej zakrętów, serpentyn i winkli. Miatowy park rozrywki. Urywa łeb. Mógłbym tak dalej przez cały dzień :)

Trzeba pamiętać o zatankowaniu do pełna, bo stacji nie ma przez kilkadziesiąt kilometrów.

8. Trasa La Spezia - Bormio w 12h? Wolne żarty :) Podzielcie ją przynajmniej na dwa, albo trzy dni. Nie ma opcji, żeby to zrobić w jeden dzień. Poza tym to grzech śmiertelny przejechać Ligurię w taki sposób. Levanto, Rapallo i Portofino po prostu Wam nie odpuszczą. Nie da się ich zignorować i ominąć. Genua wręcz przeciwnie. Nie wjeżdżać tam, nie patrzeć, nie stresować się. I tak nie zdążycie zwiedzić nawet jednego procenta tego miasta, a jeżdżenie po nim, parkowanie i nocowanie to koszmar (a byłem tam w połowie września). Lepiej zapuścić się na noc w góry. Trasa z Rapallo wgłąb lądu jest boska nocą. Wygląda tak:

Obrazek

W Ognio jest urocze "gospodarstwo agroturystyczne" z luksusowymi domami w świetnej cenie. Kupiliśmy tam też genialne czerwone wino z winnicy nieopodal. Drugą butelkę dostaliśmy gratis na odchodne. Dajcie znać, jeśli będziecie chcieli namiary. Trasa La Spezia - Ognio zajmie calutki dzień. Nie ma co nawet myśleć o Bormio.

9. Potwierdzam to, co obiecał mi Peecer - droga SS45 przez Ottone i Bobbio do Piacenzy leci przez kilkadziesiąt tuneli i milion zakrętów. W dodatku jest kompletnie pusta. Dopiero przed Piacenzą trzeba wbić się na autostradę.

10. Będąc w tamtych rejonach nie można ominąć Włoskich jezior: Como, Lugano, Maggiore albo Garda (o czym wyżej wspomniał Kurak). Nie bez powodu mają tam "domki letniskowe" (albo raczej pałace lub fortece) najbogatsi ludzie na świecie (więcej na ten temat w wątku naszej tegorocznej podróży do Monaco - link niżej). Z drugiej strony, prawdziwą magię tych miejsc odsłania dopiero dłuższy pobyt. Hmmm... To może lepiej nie jechać tamtędy na szybki przelot, żeby nie widzieć, co się traci?

11. Włoskie Aply. Setki słów na ten temat napisał mi Peecer, również w wątku o Monaco. Stelvio to nie jedyna przełęcz w tej okolicy. Passo Rombo i Passo Givo są po drodze (!). Nie radzę też omijać Livigno. I nie chodzi mi o nocowanie tam (choć warto bo latem tanio, no i bezcłówki, a paliwo za 1 euro), ale raczej o Jezioro Livigno, kilkadziesiąt kilometrów galeryjek i tuneli, a na koniec monumentalną tamę i tunel jak do kryjówki Batmana. To temat na długie rozprawy. Nawet nie będę tu tego zaczynał :>

12. Na deser mocno rekomenduję pokombinowanie trasy przez Nationalpark Berchtesgaden. Mi się w tym roku nie udało, bo trafiłem na paskudną pogodę i do dzisiaj nie mogę tego odżałować. Bawaria w jeden dzień to overkill. Zamiast Monachium wybrałbym Salzburg i wszystkie te malownicze jeziora z nazwami *****see. Niestety powrót autostradą przez Czechy to kompletna porażka. Lepiej wrócić do Niemiec, jak macie na mapie.

Uwagi ogólne:

1. Piszecie o szukaniu noclegów "z drogi". Na Bałkanach to najlepszy z możliwych pomysłów. Natomiast we Włoszech wręcz przeciwnie. Polecam rezerwacje na booking.com, z możliwością darmowego anulowania do ostatniej chwili i zaklepywanie wszystkiego przed wyjazdem. W środku sierpnia będzie drogo. Liczyłbym jakieś 70€ za pokój dwuosobowy, jeśli będziecie rezerwować wcześniej.

2. Jeśli chodzi o ceny paliw, to w Chorwacji są podobne do naszych. Raczej nie przekraczają 6 zł. A bywa, że jest taniej niż u nas. We Włoszech liczcie się z ceną pod 2€. Oczywiście w Livigno o połowę taniej, jeśli będzie Wam po drodze ;]

3. Jeśli chodzi o koszt wyprawy, to po namyśle nawet te 9 tys na auto wydaje mi się mało realne. Raczej strzelałbym w 10 - 13 tys na parę. 18 dni, a codziennie bak paliwa (250-300 zł), nocleg (40~70€), jedzenie (20~70€), opłaty drogowe (5-20€), parkingi, bilety na zwiedzanie... Wszystko razy 18. No i pewnie jakiś okazjonalny mandacik za parkowanie na zamazanych liniach, albo przekroczenie prędkości, jakieś pamiątki, alkohol, drogie fajki, jak ktoś pali, leżak na plaży i inne duperele... No i jeszcze mnóstwo wydatków przed wyjazdem: ubezpieczenia, pewnie przegląd, albo wymiana opon, apteczki, kamizelki, żarówki, karty SD, o ile nie dokupienie GoPro (jak w moim przypadku ;P), zapasowy wysprzęglik, czy jakieś inne części, dolewka oleju, jakiś płyn do spryskiwaczy, może naprawa kilku drobnych usterek w aucie, jakieś brakujące ciuchy, jakiś dodatkowy pakiet roamingu, albo necik mobilny, przewodniki, mapy itd...

Mimo wszystko to nie dużo za taki trip. Zobaczycie więcej niż niektórzy przez całe życie, albo przez 10 lat hotelowych wakacji, co roku po 6 tys zł ;P

4. Proponuję też rozważyć zmianę terminu, o ile to faktycznie wchodzi w grę. Mimo wszystko, dwa lub trzy tygodnie później jest już formalnie końcówka lata. We wrześniu na południu wciąż jest ciepło. Dwa lata temu przez cały drugi tydzień września na Chorwacji miałem równe 30 stopni przez całą dobę, od południa do północy. W tym roku we Włoszech tylko top down, krótki rękawek, kąpielówki, moczenie się w morzu i spanie pod samym prześcieradłem. Mniejsze są natomiast korki, tłumy turystów, no i przede wszystkim ceny (choć nie wszędzie). Nie ma problemu ze znalezieniem kwaterunku i można się targować, bo większość i tak stoi wolna (mam na myśli akurat Chorwację). A dla odmiany, w sierpniu w Budapeszcie są upały, jakich nie da się znieść w klimatyzowanym kombi.

5. Polecam również przygotować dokładne trasy i wgrać je do nawigacji. Ja miałem podzielone na odcinki dzienne, bo miałem z góry określone punkty, ale nawet jeśli szuka się noclegów tam, gdzie noc zastanie, z góry określona trasa, dostępna po dwóch kliknięciach, baaaaardzo ułatwia życie, oszczędza czas i odejmuje mnóstwo stresu.

6. Jeszcze raz zachęcam do przeczytania wątku "Monaco Chillout Tour 2014". Nie dlatego, że go reklamuję, ale dlatego, że wypowiedziało się tam rzetelnie wiele osób i dla mnie były to bezcenne informacje. Wam też na pewno się przydadzą. Szczególnie jeśli chodzi o Alpy. Serio, zachęcam do pobycia tam dłużej, kosztem zwiedzania Monachium.

7. Zapowiada się świetna wyprawa. Jeżdżąc po Ligurii, Słowenii, Tyrolu i Szwajcarii codziennie zarzekaliśmy się z Eweliną, że wrócimy w każde z tych miejsc, które tylko przez mgnienie oka widzieliśmy z samochodu, bo nie było czasu, żeby się zatrzymać i pozwiedzać. Na Bałkanach byłem konserwą, a nie Miatą. Umrę jeśli wnet tego nie naprawię. Na bank bym do Was dołączył, gdyby Peecer nie zaproponował w tym roku czegoś jeszcze lepszego - Norwegii :D

8. W razie potrzeby, mogę podpowiedzieć dużo innych szczegółowych informacji na temat dróg, miejsc, noclegów, cen, opłat itd. bo jestem z tym tematem "na świeżo". Dajcie znać.
Awatar użytkownika
szy
Donator
Donator
Posty: 743
Rejestracja: 28 maja 2014, 9:39
Model: ND
Wersja: GT-S
Lokalizacja: San Diego

13 sty 2015, 23:40

Wstępnie deklaruję jedną miatę, ze mną +1 na część trasy do Chorwacji i być może dalej do Czarnogóry, tak jak wcześniejsza ekipa separatystyczna :)

Podziękowania dla Nickesha i Eweliny, którym dziś udało się do reszty przekonać moją lepszą połówkę :)

Robiłem trasę Wawa - Budapeszt na raz, co prawda kanapowozem ale jednak. Do zrobienia, tylko przy założeniu, że jedyne zwiedzanie jakie nastąpi w Budapeszcie, to najbliższa noclegowi knajpa i lepiej, żeby nie była dalej niż 100 metrów. Jechałem 2 wariantami trasy jak niżej.
Screenshot from 2015-01-14 1.png

Screenshot from 2015-01-14 2.png


Obydwa realnie wychodzą 10h. Oba są strasznie nudne. W pierwszym na Ssłowacji utyka się na krętej drodze za ciężarówką jadącą 60kmh i ni w ząb nie da się jej wyprzedzić, a jak już po godzinie telepania się za nią dystans pomiędzy zakrętami jest wystarczający na w miarę bezpieczny manewr, to pojazd wyprzedzany zaczyna przyspieszać podczas gdy my jesteśmy po lewej stronie drogi. Nagminnie. Do tego przekroczenie prędkości na słowacji o 10 kmh ponad limit grozi rozstrzelaniem przez ichniejszą drogówkę. A skubańce potrafią się schować w nieoznakowanej, przeładowanej i przerdzewiałej Fabii.

Opcja czeskich autostrad jest strasznie nudna, ale przynajmniej prawie cywilizowana. Zadziwiające, że ilość spalonego paliwa wyszła bardzo podobnie.

Moim zdaniem na węgrzech jeździ się podobnie jak w Polsce. Gdyby nie to, że cześć osób startuje z Wrocka, to zaproponowałbym coś na ten kształt:
Screenshot from 2015-01-14 3.png


Dalej w kierunku Chorwacji nigdy nie dotarłem, więc nie będę zabierał głosu :)
Kostek
Posty: 260
Rejestracja: 29 wrz 2014, 23:21
Model: NB FL
Lokalizacja: Białystok

21 sty 2015, 22:13

Ja w raz z kobietą mą również chcemy wyruszyć w te wakacje w stronę Chorwacji co prawda mx'a mam od niedawna i największa trasa to 100 km. =)

W przeszłości robiłem trasy po 600 km ale w nocy i nad ranem tylko, więc nie wiem czy będę w stanie codziennie jechać po 400 km dla tego wstępny plan naszej wyprawy jest zajechać do Chorwacji nad morze i spędzić tam przynajmniej 3 dni w jednym miejscu na rozmyślanie(chlanie) ;) .

Z tego co widziałem z wcześniejszych forumowiczów wyjazdów bardzo ciekawe są przejazdy przez wszelakie serpentyny w górach w sumie do tego jest stworzony mx.

Tylko rodzi się wiele pytań jak się przygotować na tak długą podróż się przygotować ?!!
Mój pierwszy raz na Tor Poznań 2min 3s NBFL 1.6
kazik_kazik
Donator
Donator
Posty: 402
Rejestracja: 19 sie 2010, 10:12
Model: NB
Wersja: Magic
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

22 sty 2015, 10:53

Mnie interesują koszty winiet oraz co trzeba mieć ze sobą w danym kraju.. Jak wygląda sytuacja na
1. Słowacji - czy to prawda, ze trzeba ją mieć nawet jak nie skorzystam z autostrady, drogi ekspresowej
2. Chorwacji
3. Bośni i Hercegowinie
Zdrówko!
Jaro
Posty: 3026
Rejestracja: 26 paź 2008, 15:33
Model: NA
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

29 sty 2015, 8:06

pawel.k pisze:Mnie interesują koszty winiet oraz co trzeba mieć ze sobą w danym kraju.. Jak wygląda sytuacja na:



1. Słowacji - czy to prawda, ze trzeba ją mieć nawet jak nie skorzystam z autostrady, drogi ekspresowej - nie wiem
2. Chorwacji - bramki jak w PL warto mieć kartę paypass - skraca czas postoju kasa uzależniona od pokonanej odległości
3. Bośni i Hercegowinie - niewiem
Pozdrawiam

Jaro

MX-5 NA 1.6T
Opos
Donator
Donator
Posty: 407
Rejestracja: 07 kwie 2013, 11:21
Model: NB FL
Lokalizacja: Śląsk

29 sty 2015, 8:18

Część z tych informacji można uzyskać na stronach PZMotu: http://www.pzmtravel.com.pl/media/proje ... owacja.pdf
Awatar użytkownika
nick.es
Moderator podróży
Moderator podróży
Posty: 7684
Rejestracja: 11 mar 2014, 10:13
Model: NB FL
Lokalizacja: Costa Blanca

29 sty 2015, 8:54

pawel.k pisze:1. Słowacji - czy to prawda, ze trzeba ją mieć nawet jak nie skorzystam z autostrady, drogi ekspresowej
Wydaje mi się, że tak. Kupuje się je od razu na wjeździe na granicy.
Awatar użytkownika
turbo pchała
Posty: 4336
Rejestracja: 02 mar 2014, 17:04
Model: NB FL
Wersja: Silver Blues
Lokalizacja: Warszawa

29 sty 2015, 9:07

Bzdura... jak nie masz zamiaru jechać autostradą to nie musisz kupować winiety. Koszt słowackiej nie pamiętam ale np. Tygodniowa Czeska + Austryjacka to koszt ok 109zł. Druga sprawa to jeśli przypadkiem zjedziecie na autostradę a winiety nie macie to kupicie ją na każdej stacji bez najmniejszego problemu.

Osobiście polecam jeździć autostradami na Słowacji bo dużo dróg pobocznych jest konstrukcji płytowej. Jest bardzo nierówno. Jechałem tak raz na Włochy bo musiałem i powiedziałem "nigdy wiecej". Czeskie drogi natomiast są bardzo przyjemne.
"Jeśli po zaparkowaniu nie patrzysz na niego, zanim odejdziesz, to znaczy, że kupiłeś sobie zły samochód."

Moja -> http://www.mx5klubpolska.pl/forum/viewtopic.php?f=22&t=13537&start=60
Obrazek
Awatar użytkownika
nick.es
Moderator podróży
Moderator podróży
Posty: 7684
Rejestracja: 11 mar 2014, 10:13
Model: NB FL
Lokalizacja: Costa Blanca

29 sty 2015, 9:50

czester_ pisze:Bzdura... jak nie masz zamiaru jechać autostradą to nie musisz kupować winiety. Koszt słowackiej nie pamiętam ale np. Tygodniowa Czeska + Austryjacka to koszt ok 109zł. Druga sprawa to jeśli przypadkiem zjedziecie na autostradę a winiety nie macie to kupicie ją na każdej stacji bez najmniejszego problemu.

Osobiście polecam jeździć autostradami na Słowacji bo dużo dróg pobocznych jest konstrukcji płytowej. Jest bardzo nierówno. Jechałem tak raz na Włochy bo musiałem i powiedziałem "nigdy wiecej". Czeskie drogi natomiast są bardzo przyjemne.
Pozwól, że odbiję: Bzdury! :D

-> http://www.pzmtravel.com.pl/pzmsklep/sl ... ,1,15.html

Jeśli chodzi o czeskie drogi, to miałeś szczęście, Czester. Od urodzenia mieszkam 30 km od granicy i jeździłem po Czechach wielokrotnie. Drogi mają tragiczne, a autostrady z płyty to porażka. Natomiast po Słowacji zawsze jeździło mi się bardzo przyjemnie. Jadąc do Budapesztu przez Chyżne nie ma autostrad, przez które można by jechać. Podobnie w przypadku trasy przez Ostravę. Trasa przez góry jest za to urocza, bardzo malownicza, kręta i ciekawa. Dwa lata temu ubawiłem się na niej jak rzadko. Po 16-tu godzinach w aucie, chciałem ją przejechać jeszcze raz :D

Obrazek

Z Czechami mam odwrotne wspomnienia. Już nigdy nie wjadę Miatą na czeską A1-kę. Z litości dla samochodu. Jeśli wjedziesz na autostradę bez winiety i będziesz miał pecha natknąć się na patrol - nie odpuszczą. Mandat murowany i się nie wytłumaczysz. Legendą obrósł już paradoks niesławnego odcinka A1 w okolicy Bohumina i łapanki na kilkusetmetrowym odcinku pomiędzy granicą, a stacją Shell - pierwszym punktem, w którym możesz kupić winietę.
Awatar użytkownika
turbo pchała
Posty: 4336
Rejestracja: 02 mar 2014, 17:04
Model: NB FL
Wersja: Silver Blues
Lokalizacja: Warszawa

29 sty 2015, 12:11

Zwracam honor ale to chyba nowy przepis nie? 4 lata pracowałem w Słowackiej firmie i regularnie tam jeździłem. Jedyny obowiązek a raczej zakaz jaki jest to zabronione przyklejanie nawigacji do szyby.

Najlepsza jest Ukkraina która wymaga paczki prezerwatyw w apteczce :D
"Jeśli po zaparkowaniu nie patrzysz na niego, zanim odejdziesz, to znaczy, że kupiłeś sobie zły samochód."

Moja -> http://www.mx5klubpolska.pl/forum/viewtopic.php?f=22&t=13537&start=60
Obrazek
kazik_kazik
Donator
Donator
Posty: 402
Rejestracja: 19 sie 2010, 10:12
Model: NB
Wersja: Magic
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

31 sty 2015, 12:33

nickesh pisze:Pozwól, że odbiję: Bzdury! :D

-> http://www.pzmtravel.com.pl/pzmsklep/sl ... ,1,15.html



Tak właśnie myślałem, ze Słowacja nie lubi zagranicznych kierowców. Dzięki za link.

czester_
Przepis o kupnie winiety na Słowacji na wszystkie drogi ma chyba z 4 lata. Jak w 2010 jechałem na Węgry jeszcze nie obowiązywał.

Jeszce kojarzy mi się, że na Słowacji kamizelka odblaskowa musi być pomarańczowa. Żółtą noszą policjanci i jest zakaz zakładania.

Natomiast Peecer opisał tutaj jak można radzić sobie z mandatami za granicą oraz jakie jest wymagane wyposażenie w danym kraju.
Zdrówko!
Zablokowany